Kochani!
Uprzedzę już na samym początku,
że zastanawiałam się czy tego opka nie nazwać ,,Odmóżdżacz''.
Nie będzie tu żadnych morderstw, krwi czy intryg, za to zajmiemy
się... łatwiejszymi tematami, że tak to ujmę. Zdaję sobie sprawę
z tego, że z reguły w wakacje powinno się czytać podniosłe i
pełne poetyckich zwrotów książki, ale, hej!, raz na jakiś czas
można przeczytać coś lekkiego, czyż nie?
W zamyśle to niby prolog, dlatego
jest troszeczkę o niczym, troszeczkę o wszystkim – ma
wprowadzić w świat przedstawiony. Czy będą kolejne części...?
Na pewno, ale ile ich będzie zależy od tego, czy spodoba Wam
się ten twór.
Dedykacja dla Di (Niech Dolores nad
Tobą czuwa, skarbie!) i A. (Uwielbiam Twoje podejrzenia względem
mnie ;')) oraz dla każdego kto te opko przeczyta ;3
Całuski carmel
Jeśli a oznacza
szczęście, to a = x + y + z
x – to praca, y
– rozrywki, z – umiejętność trzymania języka za
zębami
Albert
Einstein
Pewnego pięknego dnia, kiedy słońce
unosiło się w zenicie, rażąc w oczy, a ptaszki świergotały tak
irytująco, że aż założyłam na uszy słuchawki, z których
wydobywała się głośna muzyka Gunsów, nastąpił Armagedon.
Tak. Armagedon. Najprawdziwszy
i najokropniejszy, jaki można sobie wyobrazić. A to wszystko wina
mojego taty.
Ojczulek
wszedł do mojego pokoju, gdy leżałam na łóżku, jęcząc, że
,,Jest za gorąco, aby żyć. Popełnijmy grupowe
samobójstwo''. Oczywiście, nie
przejął się tym, iż już teraz przez upał miałam nadszarpnięte
nerwy. Zamiast tego oznajmił, że znalazł dla mnie pracę.
Pracę. Dla mnie.
W lato. Czy tylko mi coś w tym wszystkim nie pasowało?
Jak
tak dalej pójdzie, może jeszcze mi powie, żebym wyprowadziła się
z domu i zaczęła tak na serio pracować? Najlepiej w jakieś
sieciówce podającej niezdrowe jedzenie, chociaż wolałabym nie.
Wtedy moja rodzina – moja matematyczna rodzina, tak na marginesie –
z pewnością nie dałaby mi spokoju, tylko śmiałaby się jeszcze
częściej niż teraz. ,,Ha, human wreszcie odnalazł swoje
miejsce!'' - gadaliby ci
bardziej złośliwi, pewnie kuzyni, których gust muzyczny ogranicza
się do gwiazd Disney Channel oraz hymnu idiotów. (Nie, nie znałam
tego hymnu. Nie jestem aż
taką idiotką. Byłam
jednak pewna, że tacy irytujący ludzie musieli mieć jakąś
wspólną pieśń, którą śpiewali, gdy składali modły o więcej
szarych komórek.)