piątek, 26 lutego 2016

Fielga Trujdza (1) cz.1

Żelki!
Tak! Oto pierwsza, poprawiona, odnowiona Fielga Trujdza :D
Ogromnie Was przepraszam, ale siła wyższa- jakiś czas temu mojego laptopa szlag trafił, po raz drugi już. Nie mam pojęcia dlaczego, chyba jakiś feralny model. W każdym razie byliśmy w separacji ponad dwa tygodnie i nie miałam po prostu możliwości w jakikolwiek sposób pracować.
Obiecujemy, ze będziemy starały się dodawać szybko nowe rozdziały, mniej więcej regularnie. Niestety 3 gimnazjum zobowiązuje, teraz czekają mnie naprawdę ciężkie dwa miesiące. Mimo wszystko nie traćmy nadziei, zrobimy wszystko, co w naszej mocy, żeby Was ani FT nie zaniedbać ;) 
I wiecie co? Strasznie się za Wami stęskniłam. Naprawdę.
Premierowa część jest dedykowana każdemu naszemu Czytelnikowi, bez wyjątku. Tym, że jesteście, dajecie Nam ogromnego kopa motywacji. Dziękujemy Wam :)
Wasza Pipes ;*



Nigdy więcej energetyków na dobranoc. Przysięgam, nigdy więcej nie sięgnę po energetyki o jedenastej wieczorem. Nigdy.
Bo rano miałam trening. I treningi są w porządku, zwłaszcza z panem Clous. Na treningach się nie usypia.
Zresztą, nawet jakby się chciało- dziewczyny nie mogą. Od sir Kartofla wzroku nie można oderwać, a niby toto nawet przystojne nie jest. Ano, może twarz nie, ale ciało- mój Boże, jakiegoś cholernego bożka, który zabłądził w dużym mieście! Wiecie- szerokie bary, wąziutkie biodra, młody, z rozbudowaną klatą i zgrabnym...