niedziela, 29 marca 2015

Gdy jesteś inny (2/3)

Kolejna część FT pojawi się... Niedługo ;)
Na razie łapcie 2 fragment mojego opka. Przepraszam za pewną pomyłkę w 
poprzedniej części- wszystko już poprawiłam i chyba jest okay :D
Mam nadzieję, że Wam się spodoba i zostawicie po sobie jakiś komentarz z uwagami.
Miłego czytania,
Wasza Ann ;D

Piosenka- People are Strange


 - Amanda, widziałaś ten filmik na necie, z tym Connor’em?
Wendy, która udaje, że śpi na ławce, wywraca oczyma, mimo, że ma zaciśnięte powieki.
- Ten z pingwinem? O bosz, jasne! To było urocze!
- Dokładnie. Totalnie szippuję go i jego dziewczynę! I jak tej Franciss’y  nie cierpię, to ich uwielbiam!
Wendy ma ochotę wyprostować się i uderzyć czołami, zarówno Janet jak i Amandy, o ich ławki. Jeszcze jedno słowo o jakimś facecie z internetu, a wstanie i wyjdzie.

- Noooo- mówi Amanda, która ma na sobie modne, błyszczące spodnie i obcisły sweter. Jej ciemne włosy z nienagannie ułożoną grzywką błyszczą, co irytuje Wendy coraz bardziej. Czy tylko ona wolała, kiedy jej przyjaciółka była, po pierwsze- niefarbowana, po drugie- mniej pedantyczna, po trzecie- bardziej naturalna…?
- O czym mówicie?- odzywa się w końcu, kiedy nie wytrzymuje  prostuje się na krześle.
W klasie jeszcze nie ma nauczyciela, a uczniowie korzystają i panuje straszny chaos. Wendy przeciąga się i przeciera oko, unosząc okulary na czoło.
- Kurna, jak mi się chce spać.
- Rozmazałaś się- oznajmia Janet.
Ostatnio lubuje się w poprawianiu Wendy, tak samo jak w wytykaniu jej, jej wagi oraz słabych stopni. Kiedyś robiła to jako jej przyjaciółka dla żartu, a teraz…? Nawet Wendy nie jest już pewna.
- Trudno- mruczy.
Tylko ona w klasie ma kreski, ale to z chęci odróżnienia się od innych. Cóż, pozostałe panienki albo nie znają nawet pojęcia szampon i mydło, albo, tak jak Janet i Wanda, preferują jakieś fluidy i błyszczyki, bo rzęsy mają gęste z natury.
- To o czym gadałyście?
- O niczym- wzrusza ramionami Amanda.- Nie wiesz o co chodzi, taki filmik.
- Jakbyście mi go pokazały, to bym wiedziała- ucina Wendy, po czym znowu wraca do hibernowania z twarzą ukrytą miedzy ramionami na ławce.
Janet i Amanda przez chwilę nic nie mówią, a Wendy słyszy maskowane parsknięcia- właśnie się z niej śmieją. Potem ciągną temat tego całego filmiku, a na końcu przechodzą do komentowania zachowań Jurity.
- Nienawidzę jej- oznajmia Janet.- Jest strasznie brzydka.
Wendy z trudem nie wybucha śmiechem. Bo Janet, ze swoją okrągłą twarzą i figurą pulchnego dziecka, jest śliczna, tak? Czy może tu chodzi o nos jak bakłażan, albo poliki jakby kreślone cyrklem?
- Haha, moja mama uważa ją za okropieństwo!- potakuje jej Amanda.
- Strasznie mnie drażni. Stylizuje się na taką „krejzi, swag, imprezowiczkę”!- przedrzeźnia blondynka, a Wendy zastanawia się, kiedy to ta dziewczyna tak się zmieniła.- Wiesz, szpan na szlugi, piwko i inne. Mam dosyć jej zdjęć na instagramie, każde takie samo!
Wendy powstrzymuje się od histerycznego śmiechu nad głupotą innych.
Przecież Janet jest przede wszystkim zazdrosna, bo jej nikt nie lubi, a ona jest tak egoistyczna, że nie umie nawiązywać znajomości! Poza tym, zupełnie sobie nie radzi w towarzystwie, a chciałaby, co można poznać po sposobie jej ubierania się- prześwitujące bluzki, spodnie w panterkę oraz neonowe, wystające spod każdego ubrania, staniki. Jej niechęć do Jurity to tylko i wyłącznie zazdrość- Wendy to wie, dlatego wszystko co właśnie wygaduje Janet… tylko ją śmieszy.
- Dokładnie. W ogóle, po co ona tak się chwali tym, że pali…? To jest durne!- ciągnie Amanda.
- Nooo..! Raz mi dała bucha, ale ja wzięłam tylko bucha i tyle! A ona co chwila o tym gada!
„Dała bucha”- myśli Wendy. No nieźle…!
- Meryl mi mówiła, że ona podobno rzuciła...- mówi Amanda, na co Janet, od razu oznajmia:
- Meryl jest straszną kłamczuchą! Wiesz, ona niby taka kochana, a wszystkich okłamuje i rzadko kiedy mówi prawdę!
I kiedy Amanda, która jednak jest nadal ‘guru’ w każdej rozmowie i to Janet musi jej imponować, chce dodać coś od siebie, ku uldze Wendy, zaczyna się lekcja.

 Ludzie są dziwni, gdy jesteś inny
Twarze są wstrętne, gdy jesteś sam
 

Kwiecień jest ulubionym miesiącem Wendy, ale tego roku, wydawał się jej być wyjątkowo podły. Piąty raz z rzędu, Amanda odmówiła czy też przełożyła ich jakiekolwiek wyjście. Dwudziesty raz tego dnia, została kompletnie zignorowana i porzucona w szatni, kiedy to Janet i Amanda plotkując, ramię w ramię sobie poszły do klasy, zostawiając ją na pastwę samotności. A do tego niczym się z nią nie dzieliły, żadnymi tematami do rozmowy.
Więc jedyne co Wendy może robić, to stać obok i słuchać spraw, które zupełnie jej nie interesują, ale są „na topie”. Nie ma nikogo innego w tej okropnej szkole, z kim może porozmawiać. Jej klasa to ofiary losu; zresztą, ofiary losu, które są zapatrzone w Amandę i Janet. W równoległych jest jeszcze więcej hołoty, a jedyne trzy osoby, które Wendy toleruje, to jest- Meryl, Julietta i Angelina- akurat mają obiad i nie może z nimi rozmawiać.
Wendy, Amanda i Janet stoją we trzy na korytarzu, gdzie wszyscy poza Wedny wesoło rozmawiają. Ta trzyma na twarzy delikatny uśmiech i chce płakać, że jest powietrzem. Że jej kochana Amanda, która zapełniała jej każdą wolną myśl jeszcze pół roku temu, nagle nie potrafi bez wrogiego spojrzenia odpowiedzieć jej na pytanie „która godzina?”. I to ta sama, miła i uśmiechnięta Amanda, obgaduje ją za jej plecami i nawet przy niej natrząsa się z jej wad i zachowań.
- Fuj, przestań!- słyszy Wendy, a chwile potem czuje ciepłą dłoń na nadgarstku.
Natychmiast odrywa rękę od buzi. Znowu się zamyśliła i zaczęła zdrapywać czarny lakier z paznokci. Widzi spojrzenie Janet.
- Nie obgryzaj, to obrzydliwe. Wendy, serio!
- Sorry- uśmiecha się przepraszająco, ręce wtyka do kieszeni spodni, podwijając szary, znoszony męski sweter.
Jej wzrok pada na idealnie czerwone paznokcie, a raczej szpony Janet. Są obleśne, ale zadbane i modne wśród internetowych ‘trendy’.
- Wiem, co ci chciałam powiedzieć!- woła nagle Amanda.- Przeczytałam tą książkę, co mi poleciłaś!
Wendy ze znudzeniem, wlepia wzrok w drzwi klasy naprzeciw niej, czując się wyrzucona z rozmowy. Nawet się uśmiecha posępnie.
- I jak?
- Świetna!- chwali Amanda, a po chwili, rzucając na Wendy znaczące spojrzenie, dodaje:- Niektóre rzeczy da się czytać.
Po czym ona i  Janet zanoszą się śmiechem. Wendy jednak idiotką nie jest, wie, o co im chodzi; niedawno się dowiedziały o blogu, który pisze okularnica. I od tamtej pory nie dają jej spokoju. Oczywiście nie wprost; tworzą różne aluzje w rozmowach albo tylko za jej plecami naśmiewają się z niej i jej pasji.
- A jaką książkę?- pyta Wendy udając, że nie zrozumiała „dowcipu”.
I wciąż ją kocham- rzuca lekko Janet, po czym zerka na czarnowłosą chudą piękność i z entuzjazmem dodaje:- Widziałaś film? O niebo lepszy!
- Taaak, Boże, ten aktor!
- Książka jest słaba. Wymiękłam po setnej stronie. Cały czas jest o nudnym romansie, identycznym jak we wszystkich innych historiach o zakochanych- komentuje Wendy, oczywiście zdając sobie sprawę, że prawdopodobnie rozmawia z powietrzem.- A ten aktor, on jest brzydki.
- Pfff, sama jesteś brzydka. Ha!, ty przecież nic nie wiesz, więc cicho bądź.
Nawet ten dowcip nie sprawia, że Wendy dołącza do szyderczego chichotu Amandy i Janet, jak kiedyś.

Kobiety wydają się nieznośne, gdy jesteś niechciany 
Ulice są nierówne, gdy jesteś przybity 

Nowy rok szkolny jest pełny niespodzianek.
Pierwszą z nich Wendy zastała już pierwszego dnia.
Usiadła obok Amandy, jak zawsze, a ta ją wyściskała i zaczęła miłą rozmowę, opowiadając o swoich wakacjach.
Druga niespodzianka pojawiła się tydzień później- ani Amanda, ani Janet już jej nie znały. Traktowały jak powietrze, nie witały się, nie odzywały się słowem, a informacje szkolne przekazywały przez osoby trzecie. Wendy miała ochotę śmieć się tak głośno, jak nigdy w życiu.
Ogólnie, cały pierwszy semestr trzeciej klasy, spędziła na rozpaczliwych lamentach w szkolnej ubikacji, kopiąc z frustracji ściany. Pozostały czas wolny na przerwach przeznaczała na czytanie książek, albo udawanie uśmiechu i żartowanie z Juliettą, Thomasem, Angeliną, czy czasem Meryl.
Nie czuła się samotna, ale bolało ją to, jak Wanda-Amanda ją zostawiła i totalnie zignorowała. Wściekała się, że miłe wspomnienia z początku gimnazjum, nie są miłe, bo towarzyszy im jej osoba. Jednym słowem- Wendy aż do sylwestra (który spędziła pod kołdrą szlochając w poduszkę, dobita tym, że nawet poza-szkolni znajomi i przyjaciele, nie odbierają od niej telefonów) miała depresję. A potem uznała, że tak być nie może i została kimś w rodzaju „samotnego wilka”, który jest po prostu markotny z natury.
Trzecią, ostatnią niespodzianką, a raczej zdumnieniem, była przerwa, w któryś marcowy dzień.
Jest przerwa śniadaniowa i pojawia się Meryl, ze skołowanym wyrazem twarzy, jednak nadal uśmiechnięta. Wendy wita ją szerokim uśmiechem i mocnym uściskiem. Meryl jest już od niej prawie o głowę niższa, ale i tak miło się ją przytula.
- Zgadnij, co się stało- zaczyna blondynka, uśmiechając się sztucznie. Kąciki bladych ust biegną w górę, jednak oczy nie mrużą się, jedynie pozostają stalowo niebieskie i niewzruszone.
- Nasz Michaell ci się wreszcie oświadczył?
- To już dawno -śmieje się.- Janet na mnie nawrzeszczała.
Wendy przestaje się szczerzyć, odruchowo jej ręka i odgryzione paznokcie wędruje do buzi.
- Co zrobiła?
- No nakrzyczała na mnie- Meryl się śmieje mówiąc to, ale Wendy podejrzewa, że jest jej przykro i czuje się źle.
- Niby dlaczego?
- Bo…- zaczyna, ale urywa. 
Chwilę milczy, jak zwykle bawiąc się wolną ręką Wendy. Nagle dostrzega rysunek na jej dłoni, który brunetka nabazgrała długopisem sobie na ciele   podczas lekcji angielskiego.
- O mamo, jaki piękny! Śliczny, naprawdę, piękny! Jej, ty masz taki talent!
- Dziękuję- odpowiada Wendy,  nie odrywając spojrzenia od brązowych oczu przyjaciółki.- Meryl, o co chodzi? Nie zmieniaj tematu, potworze!- dodaje przechylając głowę w bok.
- Haha, ale naprawdę śliczny rysunek, bez ironii- sprostowuje Meryl  na wszelki wypadek. Jednak widzi uniesione brwi brunetki i to skłania ją do odpowiedzi na zadane pytanie.- Bo powiedziałam Juricie, żeby nie mówiła nic osobistego Janet, bo ta o niej źle mówi. A dziś Janet mnie skrzyczała, że nakłamałam Juricie straszne rzeczy, o tym, co ona o niej mówi. Logiczne, co nie?
Wendy przez chwilę przyswajała słowa przyjaciółki, które wypadły z niej z prędkością karabinu maszynowego.
- Ale to chyba dobrze, że jej powiedziałam, prawda?- kontynuuje Meryl.- Jakby ktoś obrażał twoją przyjaciółkę, to byś jej o tym powiedziała, prawda.
- Naturalnie. Zrobiłaś zajebiście, nie martw się. Janet jest tępa i tyle.
- Ale nie wiedziałam, co jej odpowiedzieć- przyznaje z kwaśną miną Meryl. 
Już się nie uśmiecha.
- Janet musiała się dowiedzieć, że powiedziałaś Juricie, i się przestraszyła. Przestraszyła się, że Jurita będzie na nią zła i postanowiła się obronić, zwalając winę na ciebie, że to ty kłamiesz.
- Ale to głupie- przyznaje Meryl, po czym nie wytrzymuje i dostaje ataku histerycznego śmiechu.
- Ale ona do ciebie tak po prostu podeszła i cię opieprzyła?
- No tak- przyznaje blondynka, obracając na palcu Wendy jej srebrny pierścionek. W odruchu bawi się jej dłonią, nawet nie patrząc w tym kierunku.- Nie krzyczała, ale była niemiła. Wiesz, pełna pretensji i obrażona.
- Suka- komentuje Wendy, a jej umysł paruje ze wściekłości i irytacji.- Naprawdę się nie martw, też by zrobiła tak jak ty.
Meryl się uśmiecha, widać, jak oddycha z ulgą. Wendy nie chce jej niczym martwić, więc bierze pod ramię i z wesołym uśmiechem, pełnym zaraźliwego szczęścia, oznajmia:
- Chodź, idziemy na spacer. Poszukamy pierwszaczków, którym można się pochwalić czymkolwiek!

Gdy jesteś inny
Twarze wyłaniają się z deszczu 

Wendy zawsze irytowała się, kiedy na wszystkich filmach osoby ze złamanym sercem wywalały swoje wspólne zdjęcia z osobą, która je zostawiła, cięły je na pół, albo nawet paliły wspólne pamiątki. Dlatego irytuje się jeszcze bardziej, kiedy dostrzega, że niszczenie kolarzu, który wisiał do dziś dzień na jej ścianie, pełen zdjęć jej i Amandy, sprawia jej przyjemność! Kiedy nożyczki oddzielają jej okrągłą twarz, od chudej sylwetki Amandy, jej usta wykrzywiają się w szczery uśmiech. I Wendy tego nie rozumie, ale się cieszy.
Do tej pory myślała, że to przejdzie i jeszcze będzie z Amandą na nowo najlepszymi przyjaciółkami. Bardzo lubiła ich wspólne zdjęcia, bardzo lubiła rzeczy, które razem robiły. Była przekonana, że to co miała, było tak wspaniałe, że powinna… trzeba o to walczyć, próbować to przywrócić! Ale właśnie dociera do niej, że już nie lubi osoby, z która to się działo; nie widzi już szansy, żeby zaprzyjaźnić się z Amandą. Ba! Nie chce! Nie chce nawet z nią rozmawiać, i to wcale nie dlatego, że ta ją porzuciła. Wszystko przez to, jak bardzo jej była przyjaciółka się zmieniła, jaką osobą stała się Amanda i jak bardzo jej styl bycia odpycha Wendy.
People are strenge- nuci pod nosem, wywalając do śmieci kolejną fotografię Amandy.
Jest sama w domu, nikt z rodziny nie będzie się dziwił, że śpiewa w pokoju. Nie ma też tu Amandy, która by ją uciszyła zwyczajowym: „O nie, Wendy, nie śpiewaj, bo nie umiesz!”- kiedyś przyjacielskim, a teraz…
Najbardziej irytuje ją to, że przez ostatnie pół roku prawie co noc płakała, że jej ukochana Wanda już jej nie lubi, a dopiero teraz się zorientowała, że nic nie traci, tylko zyskuje. I choć wie, że wmawia sobie naciągane motta psychologii, to czuje się z tym dobrze, bo widzi w tym sens- to Amanda ją zostawiła, ale to ONA już nie umiałaby jej polubić. Oczywiście żałuje, że już nie ma swojej najlepszej przyjaciółki, przy której śmiała się jak wariatka, z którą chodziła na wagary, z którą uciekała przed natrętnymi koleżankami, z którą mogła robić wszystko co chciała. Rzeczywiście- tego będzie jej brakować już zawsze i tęskni za tym. Jednak wie, że tęskni za czymś, co umarło, a z grobu powstać nie może. Ale nie żałuje, że się nie przyjaźnią, bo teraz Amanda nie jest już JEJ Amandą.

- Mm, Wendy, widzę, że dziś też masz takie wesołe kolorki na sobie, co?
Dziewczyna słysząc swoje imię, unosi głowę. Do tej pory siedziała sobie spokojnie na kaloryferze w klasie, czytając jedną z nowszych książek ulubionego pisarza, ale głos jednego z chłopaków, Mathy’ego, wyrwał ją z zamyślenia.
Patrzy na swoje czarne spodnie, sprany top i za duży, bawełniany również ciemny sweter. Całość dopełniają czarne buty za kostkę, które leżą na krześle przed nią.
- Cholernie wesołe.
- W pierwszej klasie wesołe były- zauważa Mathy, który chyba myśli, że rozmowa z nią doda mu respektu wśród kolegów. Kiedyś na pewno, ale teraz? Chyba tylko jeżeli chodzi „O mamo, porozmawiałeś z nią, a ona cię nie zabiła, ani nie zaraziłeś się tą jej głupotą!”. Dlatego Wendy prycha tylko i nic nie odpowiada. Wraca do książki.
- Wendy, co jest? Dlaczego jesteś smutna?
- Nie jestem- mówi zgodnie z prawdą.- Skąd taki pomysł?
- Ale się nie śmiejesz- drąży temat klasowy żartowniś.- No, Wendy. Co się stało?
- Nic. Nic się nie stało.
- A dlaczego już nie śmiejesz się tak śmiesznie, jak kiedyś?
Wszyscy obecni w pomieszczeniu, wpatrują się w dziewczynę. Jak kiedyś.
Tylko teraz nie obserwują ją z powodu jej głośnych krzyków i zdumiewających pomysłów, ale przez ciekawość. Takie zainteresowanie, jakim są obdarowywane interesujące przypadki medycyny czy zoologii albo zapowiedź śmiesznej komedii w kinach.
- Bo nie mam po co.
- Oj Wendy, nie bądź taka- zaczyna wesoło Mathy.
W tej szkole wydaje się być śmieszny, ale Wendy wie, że to typowy mięczak, który jest po prostu mniejszym mięczakiem niż inne mięczaki z jej klasy.
- Strasznie się zmieniłaś.
I na te słowa Wendy wybucha szczerym śmiechem, który najwyraźniej zaskakuje nawet Mathy’ego.
Śmiesznie się śmieje. Jak kiedyś. Tylko teraz nie śmieje się z radości, jedynie z irytacji i przez bezradność.

Gdy jesteś inny 
Nikt nie pamięta twojego imienia  
   
Wendy modli się, żeby jej okulary choć teraz nie parowały na mrozie, bo właśnie miała zamiar zepsuć sobie życie w szkole, a głupio by jej było robić to, co chwila wycierając szkła. Że akurat teraz musiał padać deszcz…! Można by sądzić, że w kwietniu najwyższy czas, aby świeciło słońce, ćwierkały ptaszki i tak dalej. A tu proszę, jednak Matka Natura postanowiła utopić to miasto deszczami.
- Janet! Janet! Czekaj!
Pierwsze co widzi Wendy to zdumienie, a potem, to ukochane przez nią, obojętne spojrzenie. Oczywiście, Janet tylko myśli, że wygląda dzięki niemu nonszalancko i seksownie. Według Wendy, bardziej przypomina zamyślonego bawoła, którego ktoś właśnie zgwałcił, ale nie mówiła jej tego- nie miała okazji.
- Janet, o co chodzi z Meryl?
- Co z Meryl?- pyta, ale widać, że tylko udaje zdumioną.
- Podobno masz do niej pretensję, że powiedziała Juricie coś nie prawdziwego.
Dziewczyna reaguje dokładnie tak samo, jak przewidziała to wcześniej Wendy. Cmoka zdegustowana, przestępując z nogi na nogę, jednocześnie poprawiając fryzurę. Janet nie patrzy jej w oczy, bo prawdopodobnie nie umie, a zamiast tego co chwila wznosi oczy ku niebu i tam pozostawia utkwity w chmurkach wzrok.
- O Jezus!- jęczy wywracając oczami.- Nie ważne…!
- Ważne- ucina Wendy, karcąc się w myślach, że brzmi sztucznie.
Amanda stoi obok z rękoma w kieszeniach swojej modnej kurtki. Wendy z bladym uśmiechem orientuje się, że identycznie wyglądała w pierwszej klasie, kiedy ona miała problemy z pewnym licealistą, a Amanda, wówczas jej najlepsza przyjaciółka, nie pisnęła słowem, by jej pomóc, wesprzeć, obronić.
- O co chodzi?- pyta jeszcze raz Janet, która milczy.
Chyba oczekuje, że stanie w ciszy sprawi, że Wendy zmieni temat. Ale Wendy nie ma innych tematów, więc uparcie czeka.
- Meryl nakłamała Juricie, że ja mówię o niej nie wiadomo jakie rzeczy.
- Nakłamała?
- Tak- prycha zniecierpliwiona.
- Nie wydaje mi się, żeby Meryl cokolwiek nakłamała- oznajmia Wendy bez cienia uśmiechu.
- Niby skąd wiesz!?- burzy się dziewczyna.
Mocny wiatr rozwiewa jej szalik, który jest tylko przerzucony przez ramiona. Jej lniana bluzeczka łopoce na wietrze, jak flaga, co jakiś czas ukazując światu pomarańczowy stanik. Jak na kwiecień, pogoda (i jej bielizna) jest zabójcza.
- Po prostu uważam, że Meryl nic nie nakłamała- mówi twardo, patrząc się w oczy Janet. To, że ta odwraca wzrok, to nie jej wina.
Brzmi nienaturalnie, jakby czytała swoją kwestię, próbując nadać jej odpowiednią intonację, ale zupełnie jej to nie wchodzi. Czuje się jak beznadziejnej klasy aktorka, podstawiona do filmu, gdzie dostaje polecenie: „A teraz porozmawiaj z tą osobą, na taki i taki temat tak, żeby podchwycić taki a taki temat! Powodzenia!”. Ale nie obchodzi ją to, nie może już się wycofać.
- Ona cały czas kłamie, skąd wiesz, że tobie właśnie teraz też nie?- prycha z irytacją i sztucznością Janet.
- Nie dała mi powodów, żebym jej nie ufała.
- No to lepiej uważaj- grozi Janet, zdenerwowana. Jak dla Wendy, groźby, to brzytwa dla tonącego, wręcz poniżenie się. -I czyli to ja jestem ta zła, tak? Wszystko moja wina.
Jednak nie spodziewa się, że Wendy ma już tak dosyć wszystkiego, że odpowie jej to, co myśli:
- Znam Meryl ponad dwa lata, lubię ją od ponad dwóch lat i przez ten czas, ani razu mnie nie okłamała.
- Możesz tak tylko myśleć- burczy wyniośle dziewczyna, zadzierając wysoko nos. Ale Wendy kontynuuje:
- Ciebie znam tyle samo, lubię… lubiłam przez pół roku, a co do kłamania, to nie jestem pewna.
Mina Janet mówi sama za siebie. Nie wiedziała, że usłyszy coś takiego; bynajmniej się na to nie szykowała. Wygląda na wściekłą, bardzo wściekłą. Piorunuje Wendy nienawistnymi spojrzeniami, sztyletuje ją wzrokiem. A Wendy się uśmiecha lekko, choć cała jest spięta. Jednocześnie jest zadowolona.
Zadowolona z dwóch powodów. Pierwszy- widzi, że to ona góruje nad Janet, czuje się od niej lepsza. Drugi- obroniła Meryl, znowu się do czegoś przydała.
- Myśl jak chcesz- oznajmia, niby obojętnie.- Skoro jesteś taka głupia, to nie mój problem.
Coś szepcze do ucha okularnicy zjadliwą uwagę, odnoszącą się do poziomu tego komentarza. Jednak się powstrzymuje, chyba przede wszystkim, że czuje się jak wyczerpana, tak i zadowolona z siebie wystarczająco.
Wendy z uśmiecha się i kiwa głową. Nie żegnając się, odwraca na pięcie i rusza do przystanku autobusowego. Poliki ją zaczynają palić z samozadowolenia, choć najcieplej jej, kiedy słyszy:
- Mam cię w dupie!
Zamiast cokolwiek odpowiedzieć, unosi wyżej przed ramię prawej ręki, z wysoko uniesionym środkowym palcem.
Śmieje się w szalik, kiedy wyobraża sobie minę Janet i zmieszaną Amandę obok niej.

Gdy jesteś inny 
Gdy jesteś inny 
Gdy jesteś inny 

4 komentarze:

  1. Genialnie ci wychodzi to opowiadanie. FT jest cudowna, strasznie zabawna i podczas czytania szczerzę się do monitora jak wariatka, ale myślę, że takie prawdziwe, życiowe teksty też są potrzebne i chyba wiele osób może się z Wendy utożsamiać. Pff ja na 100%
    No, podsumowując, czekam na kolejną część i Fielgą, i powtórzę to kolejny raz - bosko piszecie :)
    Kate240

    OdpowiedzUsuń
  2. Na początku chcę Ci powidzieć, że świetnie oddajesz emocje postaci :)
    Twoi bohaterowie i ich sytuacje są tacy prawdziwi i naprawdę można się z nimi dzięki temu utożsamić.
    Uwielbiam Wendy- jej naturalność, sposób bycia, to jak broniła Meryl... Jest po prostu świetna ! :)
    Nie lubię takich ludzi jak Amanda i Janet, więc nie będę ich komentować.
    Tekst jest świetny: zabawny, płynny, prawdziwy, zakończenie wywołało na mojej twarzy szeroki uśmiech :)
    Mogę Ci tylko pogratulować talentu :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ann, pełniejszy i ładniejszy komentarz zostawiłam sobie na RR. Tu napisze ci tylko, że jestem zakochana w twoich opisach przeżyć. Jak kiedyś wczytywałam się w monologi w Bliźniaczkach, potem w opisy w Gdzie ty tam i ja, a potem jeszcze z chęcią w Opowieść o Herosie, (o FT nawet nie wspomnę), to tu jestem oczarowana sposobem opisywania życia. To nie jest streszczenie. to nie jest opis. to jest Zapis myśli, przeżyć i emocji. Jesteś niemożliwa, że umiesz coś takie dokonać. Nie znam tematu- moje życie pod tym względem można uznać, za idealna, a mimo to, czytając to, czułam się sama. Czułam się sama, wytykana palcami, wyśmiewana i porzucona. Serio- czułam się tak smutno, i byłam tak bardzo poruszona!
    Czekam na kolejny fragment.

    OdpowiedzUsuń
  4. Z słowa na słowo, jest coraz piękniej. Zgadzam się z Eos. Choć tytułów, które wymieniła, nie znam, to i tak sądzę, że piszesz potwornie pięknie, jeżeli ci na tym zależy. Dlaczego 'jeżeli'. Śmiem stwierdzić, że FT nie jest pisana z założeniem "to będzie, poetyckie, głębokie i cudne", tylko ją piszesz z nastawieniem na humor, treść, fabule, bohaterów i całą resztę. Natomiast w tym opowiadaniu skupiłaś się, według mnie, własnie na emocjach i odczuciach. Bohaterki są kreowane w trakcie, wiemy o nich mało, ale wystarczająco, by je 'znać'. Podoba mi się to, nawet bardzo. I właśnie, to opowiadanie jest piękne literacko, jak dla mnie. Przez te opisy przeżyć.
    Czekam na cd. Bardzo niecierpliwie :)

    OdpowiedzUsuń