Kolejna część FT pojawi się... Niedługo ;)
Na razie łapcie 2 fragment mojego opka. Przepraszam za pewną pomyłkę w poprzedniej części- wszystko już poprawiłam i chyba jest okay :D
Na razie łapcie 2 fragment mojego opka. Przepraszam za pewną pomyłkę w poprzedniej części- wszystko już poprawiłam i chyba jest okay :D
Miłego czytania,
Wasza Ann ;D
Piosenka- People are Strange
Wasza Ann ;D
Piosenka- People are Strange
-
Amanda, widziałaś ten filmik na necie, z tym Connor’em?
Wendy, która udaje, że śpi na ławce,
wywraca oczyma, mimo, że ma zaciśnięte powieki.
- Ten z pingwinem? O bosz, jasne! To było
urocze!
- Dokładnie. Totalnie szippuję go i jego
dziewczynę! I jak tej Franciss’y nie cierpię, to ich
uwielbiam!
Wendy ma ochotę wyprostować się i uderzyć
czołami, zarówno Janet jak i Amandy, o ich ławki. Jeszcze jedno słowo o jakimś
facecie z internetu, a wstanie i wyjdzie.
- Noooo- mówi Amanda, która ma na sobie
modne, błyszczące spodnie i obcisły sweter. Jej ciemne włosy z nienagannie
ułożoną grzywką błyszczą, co irytuje Wendy coraz bardziej. Czy tylko ona
wolała, kiedy jej przyjaciółka była, po pierwsze- niefarbowana, po drugie-
mniej pedantyczna, po trzecie- bardziej naturalna…?
- O czym mówicie?- odzywa się w końcu,
kiedy nie wytrzymuje prostuje się na krześle.
W klasie jeszcze nie ma nauczyciela, a
uczniowie korzystają i panuje straszny chaos. Wendy przeciąga się i przeciera
oko, unosząc okulary na czoło.
- Kurna, jak mi się chce spać.
- Rozmazałaś się- oznajmia Janet.
Ostatnio lubuje się w poprawianiu Wendy,
tak samo jak w wytykaniu jej, jej wagi oraz słabych stopni. Kiedyś robiła to
jako jej przyjaciółka dla żartu, a teraz…? Nawet Wendy nie jest już pewna.
- Trudno- mruczy.
Tylko ona w klasie ma kreski, ale to z
chęci odróżnienia się od innych. Cóż, pozostałe panienki albo nie znają nawet
pojęcia szampon i mydło, albo, tak jak Janet i Wanda, preferują jakieś fluidy i
błyszczyki, bo rzęsy mają gęste z natury.
- To o czym gadałyście?
- O niczym- wzrusza ramionami Amanda.- Nie
wiesz o co chodzi, taki filmik.
- Jakbyście mi go pokazały, to bym
wiedziała- ucina Wendy, po czym znowu wraca do hibernowania z twarzą ukrytą
miedzy ramionami na ławce.
Janet i Amanda przez chwilę nic nie mówią,
a Wendy słyszy maskowane parsknięcia- właśnie się z niej śmieją. Potem ciągną
temat tego całego filmiku, a na końcu przechodzą do komentowania zachowań
Jurity.
- Nienawidzę jej- oznajmia Janet.- Jest
strasznie brzydka.
Wendy z trudem nie wybucha śmiechem. Bo
Janet, ze swoją okrągłą twarzą i figurą pulchnego dziecka, jest śliczna, tak? Czy
może tu chodzi o nos jak bakłażan, albo poliki jakby kreślone cyrklem?
- Haha, moja mama uważa ją za
okropieństwo!- potakuje jej Amanda.
- Strasznie mnie drażni. Stylizuje się na
taką „krejzi, swag, imprezowiczkę”!- przedrzeźnia blondynka, a Wendy zastanawia
się, kiedy to ta dziewczyna tak się zmieniła.- Wiesz, szpan na szlugi, piwko i
inne. Mam dosyć jej zdjęć na instagramie, każde takie samo!
Wendy powstrzymuje się od histerycznego
śmiechu nad głupotą innych.
Przecież Janet jest przede wszystkim
zazdrosna, bo jej nikt nie lubi, a ona jest tak egoistyczna, że nie umie
nawiązywać znajomości! Poza tym, zupełnie sobie nie radzi w towarzystwie, a
chciałaby, co można poznać po sposobie jej ubierania się- prześwitujące bluzki,
spodnie w panterkę oraz neonowe, wystające spod każdego ubrania, staniki. Jej
niechęć do Jurity to tylko i wyłącznie zazdrość- Wendy to wie, dlatego wszystko
co właśnie wygaduje Janet… tylko ją śmieszy.
- Dokładnie. W ogóle, po co ona tak się
chwali tym, że pali…? To jest durne!- ciągnie Amanda.
- Nooo..! Raz mi dała bucha, ale ja
wzięłam tylko bucha i tyle! A ona co chwila o tym gada!
„Dała bucha”- myśli Wendy. No nieźle…!
- Meryl mi mówiła, że ona podobno
rzuciła...- mówi Amanda, na co Janet, od razu oznajmia:
- Meryl jest straszną kłamczuchą! Wiesz,
ona niby taka kochana, a wszystkich okłamuje i rzadko kiedy mówi prawdę!
I kiedy Amanda, która jednak jest nadal
‘guru’ w każdej rozmowie i to Janet musi jej imponować, chce
dodać coś od siebie, ku uldze Wendy, zaczyna się lekcja.
Ludzie są dziwni, gdy
jesteś inny
Twarze są wstrętne, gdy jesteś sam
Twarze są wstrętne, gdy jesteś sam
Kwiecień
jest ulubionym miesiącem Wendy, ale tego roku, wydawał się jej być wyjątkowo
podły. Piąty raz z rzędu, Amanda odmówiła czy też przełożyła ich jakiekolwiek
wyjście. Dwudziesty raz tego dnia, została kompletnie zignorowana i porzucona w
szatni, kiedy to Janet i Amanda plotkując, ramię w ramię sobie poszły do klasy,
zostawiając ją na pastwę samotności. A do tego niczym się z nią nie dzieliły,
żadnymi tematami do rozmowy.
Więc
jedyne co Wendy może robić, to stać obok i słuchać spraw, które zupełnie jej
nie interesują, ale są „na topie”. Nie ma nikogo innego w tej okropnej szkole,
z kim może porozmawiać. Jej klasa to ofiary losu; zresztą, ofiary losu, które są zapatrzone w Amandę i Janet. W
równoległych jest jeszcze więcej hołoty, a jedyne trzy osoby, które Wendy
toleruje, to jest- Meryl, Julietta i Angelina- akurat mają obiad i nie może z
nimi rozmawiać.
Wendy,
Amanda i Janet stoją we trzy na korytarzu, gdzie wszyscy poza Wedny wesoło
rozmawiają. Ta trzyma na twarzy delikatny uśmiech i chce płakać, że jest
powietrzem. Że jej kochana Amanda, która zapełniała jej każdą wolną myśl
jeszcze pół roku temu, nagle nie potrafi bez wrogiego spojrzenia odpowiedzieć
jej na pytanie „która godzina?”. I to ta sama, miła i uśmiechnięta Amanda,
obgaduje ją za jej plecami i nawet przy niej natrząsa się z jej wad i zachowań.
-
Fuj, przestań!- słyszy Wendy, a chwile potem czuje ciepłą dłoń na nadgarstku.
Natychmiast
odrywa rękę od buzi. Znowu się zamyśliła i zaczęła zdrapywać czarny lakier z
paznokci. Widzi spojrzenie Janet.
-
Nie obgryzaj, to obrzydliwe. Wendy, serio!
-
Sorry- uśmiecha się przepraszająco, ręce wtyka do kieszeni spodni, podwijając
szary, znoszony męski sweter.
Jej
wzrok pada na idealnie czerwone paznokcie, a raczej szpony Janet. Są obleśne,
ale zadbane i modne wśród internetowych ‘trendy’.
-
Wiem, co ci chciałam powiedzieć!- woła nagle Amanda.- Przeczytałam tą książkę,
co mi poleciłaś!
Wendy
ze znudzeniem, wlepia wzrok w drzwi klasy naprzeciw niej, czując się wyrzucona
z rozmowy. Nawet się uśmiecha posępnie.
- I
jak?
-
Świetna!- chwali Amanda, a po chwili, rzucając na Wendy znaczące spojrzenie,
dodaje:- Niektóre rzeczy da się czytać.
Po
czym ona i Janet zanoszą
się śmiechem. Wendy jednak idiotką nie jest, wie, o co im chodzi; niedawno się
dowiedziały o blogu, który pisze okularnica. I od tamtej pory nie dają jej
spokoju. Oczywiście nie wprost; tworzą
różne aluzje w rozmowach albo tylko
za jej plecami naśmiewają
się z niej i jej pasji.
- A
jaką książkę?- pyta Wendy udając, że nie zrozumiała „dowcipu”.
- I
wciąż ją kocham- rzuca lekko Janet, po czym zerka na czarnowłosą chudą
piękność i z entuzjazmem dodaje:- Widziałaś film? O niebo lepszy!
-
Taaak, Boże, ten aktor!
-
Książka jest słaba. Wymiękłam po setnej stronie. Cały czas jest o nudnym
romansie, identycznym jak we wszystkich innych historiach o zakochanych-
komentuje Wendy, oczywiście zdając sobie sprawę, że prawdopodobnie rozmawia z
powietrzem.- A ten aktor, on jest brzydki.
-
Pfff, sama jesteś brzydka. Ha!, ty przecież nic nie wiesz, więc cicho
bądź.
Nawet
ten dowcip nie sprawia, że Wendy dołącza do szyderczego
chichotu Amandy i Janet, jak kiedyś.
Kobiety wydają się nieznośne, gdy jesteś
niechciany
Ulice są nierówne, gdy jesteś przybity
Nowy
rok szkolny jest pełny niespodzianek.
Pierwszą
z nich Wendy zastała już pierwszego dnia.
Usiadła
obok Amandy, jak zawsze, a ta ją wyściskała i zaczęła miłą rozmowę, opowiadając
o swoich wakacjach.
Druga
niespodzianka pojawiła się tydzień później- ani Amanda, ani Janet już jej nie
znały. Traktowały jak powietrze, nie witały się, nie odzywały się słowem, a
informacje szkolne przekazywały przez osoby trzecie. Wendy miała ochotę śmieć
się tak głośno, jak nigdy w życiu.
Ogólnie,
cały pierwszy semestr trzeciej klasy, spędziła na rozpaczliwych lamentach w
szkolnej ubikacji, kopiąc z frustracji ściany. Pozostały czas wolny na
przerwach przeznaczała na czytanie książek, albo udawanie uśmiechu i żartowanie
z Juliettą, Thomasem, Angeliną, czy
czasem Meryl.
Nie
czuła się samotna, ale bolało ją to, jak Wanda-Amanda ją zostawiła i totalnie
zignorowała. Wściekała się, że miłe wspomnienia z początku gimnazjum, nie są
miłe, bo towarzyszy im jej osoba. Jednym słowem- Wendy aż do sylwestra (który
spędziła pod kołdrą szlochając w poduszkę, dobita tym, że nawet poza-szkolni
znajomi i przyjaciele, nie odbierają od niej telefonów) miała depresję. A
potem uznała, że tak być nie może i została kimś w rodzaju „samotnego wilka”,
który jest po prostu markotny z natury.
Trzecią,
ostatnią niespodzianką, a raczej zdumnieniem, była przerwa, w któryś marcowy
dzień.
Jest
przerwa śniadaniowa i pojawia się Meryl, ze skołowanym wyrazem twarzy, jednak
nadal uśmiechnięta. Wendy wita ją szerokim uśmiechem i mocnym uściskiem. Meryl
jest już od niej prawie o głowę niższa, ale i tak miło się ją przytula.
-
Zgadnij, co się stało-
zaczyna blondynka, uśmiechając się sztucznie. Kąciki bladych ust biegną w górę,
jednak oczy nie mrużą się, jedynie pozostają stalowo niebieskie i niewzruszone.
-
Nasz Michaell ci się wreszcie oświadczył?
-
To już dawno -śmieje się.-
Janet na mnie nawrzeszczała.
Wendy
przestaje się szczerzyć, odruchowo jej ręka i odgryzione paznokcie wędruje do
buzi.
-
Co zrobiła?
-
No nakrzyczała na mnie- Meryl się śmieje mówiąc to, ale Wendy podejrzewa, że
jest jej przykro i czuje się źle.
-
Niby dlaczego?
-
Bo…- zaczyna, ale urywa.
Chwilę milczy, jak zwykle bawiąc się wolną ręką Wendy.
Nagle dostrzega rysunek na jej dłoni, który brunetka nabazgrała długopisem
sobie na ciele podczas
lekcji angielskiego.
- O mamo,
jaki piękny! Śliczny, naprawdę, piękny! Jej, ty masz taki talent!
-
Dziękuję- odpowiada Wendy, nie odrywając spojrzenia od brązowych oczu
przyjaciółki.- Meryl, o co chodzi? Nie zmieniaj tematu, potworze!- dodaje
przechylając głowę w bok.
-
Haha, ale naprawdę śliczny
rysunek, bez ironii- sprostowuje Meryl na
wszelki wypadek. Jednak widzi uniesione brwi brunetki i to skłania ją do odpowiedzi na zadane pytanie.- Bo
powiedziałam Juricie, żeby nie mówiła nic osobistego Janet, bo ta o niej źle mówi. A dziś Janet
mnie skrzyczała, że nakłamałam Juricie straszne rzeczy, o tym, co ona o niej
mówi. Logiczne, co nie?
Wendy
przez chwilę przyswajała słowa przyjaciółki, które wypadły z niej z prędkością
karabinu maszynowego.
-
Ale to chyba dobrze, że jej powiedziałam, prawda?- kontynuuje Meryl.- Jakby
ktoś obrażał twoją przyjaciółkę, to byś jej o tym powiedziała, prawda.
-
Naturalnie. Zrobiłaś zajebiście, nie martw się. Janet jest tępa i tyle.
-
Ale nie wiedziałam, co jej
odpowiedzieć- przyznaje z kwaśną miną Meryl.
Już się nie uśmiecha.
-
Janet musiała się dowiedzieć, że powiedziałaś Juricie, i się przestraszyła.
Przestraszyła się, że Jurita będzie na nią zła i postanowiła się obronić,
zwalając winę na ciebie, że to ty kłamiesz.
-
Ale to głupie- przyznaje Meryl, po czym nie wytrzymuje i dostaje ataku
histerycznego śmiechu.
-
Ale ona do ciebie tak po prostu podeszła i cię opieprzyła?
-
No tak- przyznaje blondynka, obracając na palcu Wendy jej srebrny pierścionek.
W odruchu bawi się jej dłonią, nawet nie patrząc w tym kierunku.- Nie
krzyczała, ale była niemiła. Wiesz, pełna pretensji i obrażona.
-
Suka- komentuje Wendy, a jej umysł paruje ze wściekłości i irytacji.- Naprawdę
się nie martw, też by zrobiła tak jak ty.
Meryl
się uśmiecha, widać, jak oddycha z ulgą. Wendy nie chce jej niczym martwić, więc
bierze pod ramię i z wesołym uśmiechem, pełnym zaraźliwego szczęścia, oznajmia:
-
Chodź, idziemy na spacer. Poszukamy pierwszaczków, którym można się pochwalić
czymkolwiek!
Gdy jesteś inny
Twarze wyłaniają się z deszczu
Wendy
zawsze irytowała się, kiedy na wszystkich filmach osoby ze złamanym sercem
wywalały swoje wspólne zdjęcia z osobą, która je zostawiła, cięły je na pół,
albo nawet paliły wspólne pamiątki. Dlatego irytuje się jeszcze bardziej, kiedy
dostrzega, że niszczenie kolarzu, który wisiał do dziś dzień na jej ścianie,
pełen zdjęć jej i
Amandy, sprawia jej przyjemność! Kiedy nożyczki oddzielają jej okrągłą twarz,
od chudej sylwetki Amandy, jej usta wykrzywiają się w szczery uśmiech. I
Wendy tego nie rozumie, ale się cieszy.
Do
tej pory myślała, że to przejdzie i jeszcze będzie z Amandą na nowo najlepszymi
przyjaciółkami. Bardzo lubiła ich wspólne zdjęcia, bardzo lubiła rzeczy, które
razem robiły. Była przekonana, że to co miała, było tak wspaniałe, że powinna…
trzeba o to walczyć, próbować to przywrócić! Ale właśnie dociera do niej, że
już nie lubi osoby, z która to się działo; nie widzi już szansy, żeby zaprzyjaźnić
się z Amandą. Ba! Nie chce! Nie chce nawet z nią rozmawiać, i to wcale nie
dlatego, że ta ją porzuciła. Wszystko przez to, jak bardzo jej była
przyjaciółka się zmieniła, jaką osobą stała się Amanda i jak bardzo jej styl
bycia odpycha Wendy.
- People
are strenge- nuci pod nosem, wywalając do śmieci kolejną fotografię Amandy.
Jest
sama w domu, nikt z rodziny nie będzie się dziwił, że śpiewa w pokoju. Nie ma
też tu Amandy, która by ją uciszyła zwyczajowym: „O nie, Wendy, nie śpiewaj, bo
nie umiesz!”- kiedyś przyjacielskim, a teraz…
Najbardziej
irytuje ją to, że przez ostatnie pół roku prawie co noc płakała, że jej
ukochana Wanda już jej nie lubi, a dopiero teraz się zorientowała, że nic nie
traci, tylko zyskuje. I choć wie, że wmawia sobie naciągane motta psychologii,
to czuje się z tym dobrze, bo widzi w tym sens- to Amanda ją zostawiła, ale to
ONA już nie umiałaby jej polubić. Oczywiście żałuje, że już nie ma swojej
najlepszej przyjaciółki, przy której śmiała się jak wariatka, z którą chodziła na wagary, z którą
uciekała przed natrętnymi koleżankami, z którą mogła robić wszystko co chciała.
Rzeczywiście- tego będzie jej brakować już zawsze i tęskni za tym. Jednak wie,
że tęskni za czymś, co umarło, a z grobu powstać nie może. Ale nie żałuje, że
się nie przyjaźnią, bo teraz Amanda nie jest już JEJ Amandą.
-
Mm, Wendy, widzę, że dziś też masz takie wesołe kolorki na sobie, co?
Dziewczyna
słysząc swoje imię, unosi głowę. Do tej pory siedziała sobie spokojnie na
kaloryferze w klasie, czytając jedną z nowszych książek ulubionego pisarza, ale
głos jednego z chłopaków, Mathy’ego, wyrwał ją z zamyślenia.
Patrzy
na swoje czarne spodnie, sprany top i za duży, bawełniany również ciemny
sweter. Całość dopełniają czarne buty za kostkę, które leżą na krześle przed nią.
-
Cholernie wesołe.
- W
pierwszej klasie wesołe były- zauważa Mathy, który chyba myśli, że rozmowa z
nią doda mu respektu wśród kolegów. Kiedyś na pewno, ale teraz? Chyba tylko
jeżeli chodzi „O mamo, porozmawiałeś z nią, a ona cię nie zabiła, ani nie zaraziłeś
się tą jej głupotą!”. Dlatego Wendy prycha tylko i nic nie odpowiada. Wraca do
książki.
-
Wendy, co jest? Dlaczego jesteś smutna?
-
Nie jestem- mówi zgodnie z prawdą.- Skąd taki pomysł?
-
Ale się nie śmiejesz- drąży temat klasowy żartowniś.- No, Wendy. Co się stało?
-
Nic. Nic się nie stało.
- A
dlaczego już nie śmiejesz się tak śmiesznie, jak kiedyś?
Wszyscy
obecni w pomieszczeniu, wpatrują się w dziewczynę. Jak kiedyś.
Tylko
teraz nie obserwują ją z powodu jej głośnych krzyków i zdumiewających pomysłów,
ale przez ciekawość. Takie zainteresowanie, jakim są obdarowywane interesujące
przypadki medycyny czy zoologii albo zapowiedź śmiesznej komedii w kinach.
-
Bo nie mam po co.
-
Oj Wendy, nie bądź taka- zaczyna wesoło Mathy.
W
tej szkole wydaje się być śmieszny, ale Wendy wie, że to typowy mięczak, który
jest po prostu mniejszym mięczakiem niż inne mięczaki z jej klasy.
-
Strasznie się zmieniłaś.
I
na te słowa Wendy wybucha szczerym śmiechem, który najwyraźniej zaskakuje nawet
Mathy’ego.
Śmiesznie
się śmieje. Jak kiedyś. Tylko teraz nie śmieje się z radości, jedynie z irytacji i przez bezradność.
Gdy jesteś inny
Nikt nie pamięta twojego imienia
Wendy
modli się, żeby jej okulary choć teraz nie parowały na mrozie, bo właśnie miała
zamiar zepsuć sobie życie w szkole, a głupio by jej było robić to, co chwila
wycierając szkła. Że akurat teraz musiał padać deszcz…! Można by sądzić, że w
kwietniu najwyższy czas, aby świeciło słońce, ćwierkały ptaszki i tak dalej. A
tu proszę, jednak Matka Natura postanowiła utopić to miasto deszczami.
-
Janet! Janet! Czekaj!
Pierwsze
co widzi Wendy to zdumienie, a potem, to ukochane przez nią, obojętne
spojrzenie. Oczywiście, Janet tylko myśli, że wygląda dzięki niemu nonszalancko
i seksownie. Według Wendy, bardziej przypomina zamyślonego bawoła, którego ktoś
właśnie zgwałcił, ale nie mówiła jej tego- nie miała okazji.
-
Janet, o co chodzi z Meryl?
-
Co z Meryl?- pyta, ale widać, że tylko udaje zdumioną.
-
Podobno masz do niej pretensję, że powiedziała Juricie coś nie prawdziwego.
Dziewczyna
reaguje dokładnie tak samo, jak przewidziała to wcześniej Wendy. Cmoka
zdegustowana, przestępując z nogi na nogę, jednocześnie poprawiając fryzurę.
Janet nie patrzy jej w oczy, bo prawdopodobnie nie umie, a zamiast tego co
chwila wznosi oczy ku niebu i tam pozostawia utkwity w chmurkach wzrok.
- O
Jezus!- jęczy wywracając oczami.- Nie ważne…!
-
Ważne- ucina Wendy, karcąc się w myślach, że brzmi sztucznie.
Amanda
stoi obok z rękoma w kieszeniach swojej modnej kurtki. Wendy z bladym uśmiechem
orientuje się, że identycznie wyglądała w pierwszej klasie, kiedy ona miała
problemy z pewnym licealistą, a Amanda, wówczas jej najlepsza przyjaciółka, nie
pisnęła słowem, by jej pomóc, wesprzeć, obronić.
- O
co chodzi?- pyta jeszcze raz Janet, która milczy.
Chyba
oczekuje, że stanie w ciszy sprawi, że Wendy zmieni temat. Ale Wendy nie ma
innych tematów, więc uparcie czeka.
-
Meryl nakłamała Juricie, że ja mówię o niej nie wiadomo jakie rzeczy.
-
Nakłamała?
-
Tak- prycha zniecierpliwiona.
-
Nie wydaje mi się, żeby Meryl cokolwiek nakłamała- oznajmia Wendy bez cienia uśmiechu.
-
Niby skąd wiesz!?- burzy się dziewczyna.
Mocny
wiatr rozwiewa jej szalik, który jest tylko przerzucony przez ramiona. Jej
lniana bluzeczka łopoce na wietrze, jak flaga, co jakiś czas ukazując światu
pomarańczowy stanik. Jak na kwiecień, pogoda (i jej bielizna) jest zabójcza.
-
Po prostu uważam, że Meryl nic nie nakłamała- mówi twardo, patrząc się w oczy
Janet. To, że ta odwraca wzrok, to nie jej wina.
Brzmi
nienaturalnie, jakby czytała swoją kwestię, próbując nadać jej odpowiednią
intonację, ale zupełnie jej to nie wchodzi. Czuje się jak beznadziejnej klasy
aktorka, podstawiona do filmu, gdzie dostaje polecenie: „A teraz porozmawiaj z
tą osobą, na taki i taki temat tak, żeby podchwycić taki a taki temat!
Powodzenia!”. Ale nie obchodzi ją to, nie może już się wycofać.
-
Ona cały czas kłamie, skąd wiesz, że tobie właśnie teraz też nie?- prycha z
irytacją i sztucznością Janet.
-
Nie dała mi powodów, żebym jej nie ufała.
-
No to lepiej uważaj- grozi Janet, zdenerwowana. Jak dla Wendy, groźby, to
brzytwa dla tonącego, wręcz poniżenie się. -I czyli to ja jestem ta zła, tak?
Wszystko moja wina.
Jednak
nie spodziewa się, że Wendy ma już tak dosyć wszystkiego, że odpowie jej to, co
myśli:
-
Znam Meryl ponad dwa lata, lubię ją od ponad dwóch lat i przez ten czas, ani
razu mnie nie okłamała.
-
Możesz tak tylko myśleć- burczy wyniośle dziewczyna, zadzierając wysoko nos.
Ale Wendy kontynuuje:
-
Ciebie znam tyle samo, lubię… lubiłam przez pół roku, a co do kłamania, to nie
jestem pewna.
Mina
Janet mówi sama za siebie. Nie wiedziała, że usłyszy coś takiego; bynajmniej
się na to nie szykowała. Wygląda na wściekłą, bardzo wściekłą. Piorunuje Wendy
nienawistnymi spojrzeniami, sztyletuje ją wzrokiem. A Wendy się uśmiecha lekko,
choć cała jest spięta. Jednocześnie jest zadowolona.
Zadowolona
z dwóch powodów. Pierwszy- widzi, że to ona góruje nad Janet, czuje się od niej
lepsza. Drugi- obroniła Meryl, znowu się do czegoś przydała.
-
Myśl jak chcesz- oznajmia, niby obojętnie.- Skoro jesteś taka głupia, to nie
mój problem.
Coś
szepcze do ucha okularnicy zjadliwą uwagę, odnoszącą się do poziomu tego
komentarza. Jednak się powstrzymuje, chyba przede wszystkim, że czuje się jak
wyczerpana, tak i zadowolona z siebie wystarczająco.
Wendy
z uśmiecha się i kiwa głową. Nie żegnając się, odwraca na pięcie i rusza do
przystanku autobusowego. Poliki ją zaczynają palić z samozadowolenia, choć
najcieplej jej, kiedy słyszy:
-
Mam cię w dupie!
Zamiast
cokolwiek odpowiedzieć, unosi wyżej przed ramię prawej ręki, z wysoko
uniesionym środkowym palcem.
Śmieje
się w szalik, kiedy wyobraża sobie minę Janet i zmieszaną Amandę obok niej.
Gdy jesteś inny
Gdy jesteś inny
Gdy jesteś inny
Genialnie ci wychodzi to opowiadanie. FT jest cudowna, strasznie zabawna i podczas czytania szczerzę się do monitora jak wariatka, ale myślę, że takie prawdziwe, życiowe teksty też są potrzebne i chyba wiele osób może się z Wendy utożsamiać. Pff ja na 100%
OdpowiedzUsuńNo, podsumowując, czekam na kolejną część i Fielgą, i powtórzę to kolejny raz - bosko piszecie :)
Kate240
Na początku chcę Ci powidzieć, że świetnie oddajesz emocje postaci :)
OdpowiedzUsuńTwoi bohaterowie i ich sytuacje są tacy prawdziwi i naprawdę można się z nimi dzięki temu utożsamić.
Uwielbiam Wendy- jej naturalność, sposób bycia, to jak broniła Meryl... Jest po prostu świetna ! :)
Nie lubię takich ludzi jak Amanda i Janet, więc nie będę ich komentować.
Tekst jest świetny: zabawny, płynny, prawdziwy, zakończenie wywołało na mojej twarzy szeroki uśmiech :)
Mogę Ci tylko pogratulować talentu :)
Pozdrawiam :)
Ann, pełniejszy i ładniejszy komentarz zostawiłam sobie na RR. Tu napisze ci tylko, że jestem zakochana w twoich opisach przeżyć. Jak kiedyś wczytywałam się w monologi w Bliźniaczkach, potem w opisy w Gdzie ty tam i ja, a potem jeszcze z chęcią w Opowieść o Herosie, (o FT nawet nie wspomnę), to tu jestem oczarowana sposobem opisywania życia. To nie jest streszczenie. to nie jest opis. to jest Zapis myśli, przeżyć i emocji. Jesteś niemożliwa, że umiesz coś takie dokonać. Nie znam tematu- moje życie pod tym względem można uznać, za idealna, a mimo to, czytając to, czułam się sama. Czułam się sama, wytykana palcami, wyśmiewana i porzucona. Serio- czułam się tak smutno, i byłam tak bardzo poruszona!
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny fragment.
Z słowa na słowo, jest coraz piękniej. Zgadzam się z Eos. Choć tytułów, które wymieniła, nie znam, to i tak sądzę, że piszesz potwornie pięknie, jeżeli ci na tym zależy. Dlaczego 'jeżeli'. Śmiem stwierdzić, że FT nie jest pisana z założeniem "to będzie, poetyckie, głębokie i cudne", tylko ją piszesz z nastawieniem na humor, treść, fabule, bohaterów i całą resztę. Natomiast w tym opowiadaniu skupiłaś się, według mnie, własnie na emocjach i odczuciach. Bohaterki są kreowane w trakcie, wiemy o nich mało, ale wystarczająco, by je 'znać'. Podoba mi się to, nawet bardzo. I właśnie, to opowiadanie jest piękne literacko, jak dla mnie. Przez te opisy przeżyć.
OdpowiedzUsuńCzekam na cd. Bardzo niecierpliwie :)