środa, 4 maja 2016

Fielga Trujdza(4) cz. 1

Kochani!
Przepraszamy za taką dłuuugą przerwę. Piper miała egzaminy, tak tak, ona jest nie winna. Teraz to ja zawaliłam sprawę. Przyznaję bez bicia- nie pisałam przez miesiąc, bo w szkole, w życiu prywatnym, w domu działo się za dużo. Nie, nie działo się źle. po prostu było intensywnie, więc nie miałam głowy do pisania. No, a że Piper wróciła, to czas na Fielga Trujdze/Wakacje z o.o.
Uwaga. Igram z życiem, bo teraz kolej Piperka na rozdział. Ale, że ten mały gnom mi zniknął, a jest już czwarty dzień maja... wstawiam rozdział i idę się chować przed nią. oby nie miała mi tego za złe. Cóż, jesteśmy na etapie, gdzie nasze części się nie pokrywają, dopiero pod koniec, gdy Rowllens przyjedzie do obozu padnie informacja, że Nicolas i Es są już na miejscu od paru godzin.
Co w tym rozdziale nowego?
Z fabuły nic, ale jestem zadowolona z poprawek. Dodałam chyba lepsze rozmówki Rowllens i Thomasa, jestem zadowolona z ich relacji. I kiedy pojawia się Amy, ona i Thomas nie są dla siebie anonimowi (rozmawiają o postaciach Wam już znanych- Charlesie, Oscarze, Jenny- gdy pisałam to pierwszy raz nie miałam szczerze pojęcia, że będzie istniał jakiś Charles). Teraz, gdy sama już poznałam te postaci i wymyśliłam im sposób na życie mogę w pełni oddawać obozowe znajomości. Cóż, możliwe że przesadziłam w drugą stronę, ale jestem zbyt oczarowana wizją tych wszystkich nastolatków wracających do OH na wakacje, do swoich przyjaciół, nie-przyjaciół, rodzeństwa i znajomych, że aż się sama uśmiecham.
Tak więc ten rozdział mogę polecić.
Wasza Ann ((:

ROWLLENS IV


Obudziłam się leżąc twarzą w stercie wypchanych pierzem poszewek, które były cholernie wygodne..
- Mamo, jesteś boska- wymruczałam bardziej do siebie, bo i tak mama by mnie nie usłyszała.
Ojej, jak miło, mama zmieniła mi pościel na świeżą i pachnącą… O nieee… muszę wstać do szkoły, pomyślałam jęcząc i przekręcając się na plecy, nadal z zamkniętymi oczami, zasłaniając twarz jedną z poduszek. Coś chropowatego przesunęło się po mojej twarzy i coś zapachniało ogniskiem. Zignorowałam to, ziewając sennie. Moim większym zmartwieniem było wstanie i pójście go tej cholernej szkoły. Jak ja nie lubię tej katowni, dobrze, że wczoraj ją spali…
I wtedy przypomniałam sobie wszystko, co wydarzyło się wczoraj.