poniedziałek, 2 lutego 2015

Pretty Hurts (jednoczęściówka)




Kochani! :)
Jednoczęściówka napisana już trochę czasu temu, jeśli mam być całkowicie szczera, i choć nie jest na najwyższym poziomie, myślę, że wyszła spoko.


Teraz zajmuję się pewnym ''mhroczniejszym'' opkiem (czytaj: niby strasznym, z zabójstwami i chorobami psychicznymi; if you know what I mean)

Dedykuję ją wszystkim, którzy ją przeczytają i skomentują ;)

Kawałki piosenki wzięte z ''Pretty Hurts'' Beyoncé.

Całuski carmel 
PS. TUTAJ - jeśli ktoś jeszcze nie został przeze mnie zaatakowany tym linkiem, zapraszam! :)





Mama powiedziała jesteś piękną dziewczynką
To co masz w głowie, nie ma znaczenia
Uczesz włosy, popraw uśmiech
Tylko to co masz na sobie ma znaczenie



Odchylam głowę delikatnie na lewo, tak aby luźno spięte loki słodko przechyliły się w stronę moich ust, które wyginam teraz w idealnie wyćwiczony uśmiech. Tak długo widywałam się z nim przed lustrem, że wiem nawet, jak wygląda moja twarz, kiedy przyklejam go sobie do ust. Wargi mam wtedy uwydatnione, ich kąciki znajdują się na tej samej wysokości, pokazuję równe, przednie trzonowce, a do tego marszczę lekko nos. ''Uroczy uśmieszek prawdziwej gwiazdy,, - Tak mówią o nim, że niby promienny i piękny, ale jak dla mnie przypominam wtedy mopsa. Mimo to, nic nie mówię. Po co mam sobie zdzierać gardło, zaprzeczać, skoro i tak oni wszyscy wiedzą swoje? No właśnie.


Wyciągam prawą rękę, układam ją w coś przypominającego kształtem łódkę - może gondolę? - i macham nią powoli niczym Królowa Anglii. Choć wydaje mi się, że Wasza najwyższa Wysokość nie prezentuje swojego ciała w skąpym, perłoworóżowym bikini, przypominającym sznureczki. Istnieje jednak możliwość, że się mylę, gdyż nie jestem nawet pewna, kto jest obecną Królową Anglii. Elżbieta która...? Lub nie, równie dobrze tron już mógł przejąć któryś z jej synów, bo chyba takie posiadała potomstwo. Nie wiem, nie oglądam telewizji, nie mam na to czasu.
''Ale na paradowanie w strojach kąpielowych to ma czas'' - Zapewne tak sobie myślicie, uśmiechając się złośliwie. Normalnie pogratulowałabym wam kąśliwych uwag, ale obecnie jestem zbyt zdenerwowana. Dłonie mi się pocą, nogi drżą i... Boże Boże Boże mam nadzieję, że tego nie widać. Jeśli tak, sędziowie mnie wykreślą z możliwości wygrania konkursu już teraz, a to będzie oznaczało zmarnowanie kilku ostatnich tygodni na lekcje śpiewu, chodzenie trzy razy w tygodniu do kosmetyczki i fryzjera oraz samoopalacza i diety cud. Wszystko stracone.
Próbuję odetchnąć, delikatnie, aby nie zobaczyli, że moje piersi wznoszą się nagle do góry. Jestem przecież Countery McKenzi, Miss Piękności Stanu Ohio!


Tylko sztuczne uśmiechy i odmowa mogą zaprowadzić cię tak daleko
Wtedy przestajesz, gdy twoje sztuczne oblicze zostawia cię w ciemności
Zostałaś z potłuczonymi lustrami i odłamkami pięknej przeszłości
Wygram to. Muszę, przecież zawsze wygrywam. No, prawie zawsze...



*wspomnienie*


Na wielkiej scenie otoczonej rzędami trybun stoją trzy kobiety, każda z nich jest piękna i wykrzywia się w równie urokliwy grymas, która ma oczarować sędziów oraz publiczność. Zresztą, co tu dużo mówić, panie z widowni piorunują je wzrokiem pełnym zazdrości. Chcą być takie jak one; wysokie, szczupłe, długonogie z błyszczącymi włosami i śnieżnobiałymi uśmiechami. Chodzące niczym modelki po wybiegu w drogich sukniach, bogate i podziwiane przez mężczyzn. Każda z pań z trybun, każda, ze złością myśli: ,,Gdybym ja urodziła się taka ładna...''
Natomiast dziewczęta na scenie nadal trzymają fason, ale wewnątrz, wręcz krzyczą z niecierpliwości. Kto wygrał? Kto? Ja czy ta obok mnie? Powiedźcie! Wiedzą, że jeśli zwycięży ich ''koleżanka'', nie będą mogły rozpłakać się, ale podejdą do niej i pogratulują jej z najbardziej sztucznym wyszczerzem na świecie. Tak trzeba, ćwiczyły to miliard razy.

Identycznie jak trzeba wyćwiczyć doskonały uśmiech. Identycznie jak trzeba sprawdzać makijaż tysiąc razy przed występem. Identycznie jak trzeba psuć swoim rywalkom fryzury, podbierać im najpotrzebniejsze kosmetyki. Identycznie jak trzeba usuwać każdą niedoskonałość.



''Oglądając "T&T" musimy być przygotowani na krzyk dziecka poddawanego bolesnemu zabiegowi regulacji brwi gorącym woskiem. Jak powiedziała w zza kulisowym wywiadzie matka, mała ma traumę, ponieważ kosmetyczka, podczas podobnego zabiegu kilka tygodni wcześniej, zdarła wosk wraz z jej skórą.
- Zagoi się. Uroda nie odgrywa roli w wyborach małych miss, ale nie bez powodu nazywają się one wyborami piękności - mówiła w rozmowie matka dziewczynki.''

Fragment prawdziwego artykułu









Identycznie jak trzeba starać się seksownie poruszać na swoich patyczkowatych nogach. Identycznie jak trzeba siedzieć po nocach ćwicząc intensywnie, aby zgubić tłuszcz, którego wcale już nie miały. Identycznie jak trzeba odmawiać sobie ulubionego jedzenia na rzecz nasączonego wacika. Identycznie jak trzeba ćwiczyć swój talent przez wiele dni, co doprowadzało do wycieńczenia.





'' (...) Inna zatroskana mama podawała swojej siedmioletniej córce napój pobudzający - oczywiście po to, by córka lepiej wypadła przez komisją. W końcu pokaz poprzedzony był wielogodzinnymi, wyczerpującymi przygotowaniami układu i choreografii.''


Fragment prawdziwego artykułu









Jeśli chcesz wygrać, musisz to robić. - Myśli Countery, przytulając wysoką blondynkę - Sophie Lolensis - która wygrała Konkurs Piękności miasta Galion. Mimo że zdaniem Countrey rozgrywka była nie fair. Przecież tak się starała, zaśpiewała najlepiej... Czemu to Sophie ma na głowie koronę, a nie ona? Czemu?



Panna McKenzi chce wrzasnąć na całe gardło z powodu frustracji, ale może jedynie we własnym umyśle życzyć Sophie dosłownego połamania nóg. Szmata na to zasługuje, pewnie z kimś się przespała, aby zdobyć laury.



Następnie Countrey patrzy na klaskająco uprzejmie widownie z wyćwiczonym uśmiechem. Nie widzi żadnej znajomej twarzy, lecz zupełnie nie jest tym zaskoczona. Jej rodzice pewnie wyszli od razu po ogłoszeniu, że Coun nie wygrała, więc tylko wpatruje się w obce, pyzate buzie.



Szczególnie przypatruje się kobietom - nie takim pięknym jak ona, jednak ubranym w wygodne stroje, ze średnio starannym makijażem i nieco rozczochranymi kudłami - i rzuca im spojrzenie.



Spojrzenie pełne zazdrości.





Tylko kolejna scena, widowisko oddalającego się bólu

Tym razem zdobędę koronę
Bez upadku, w dół, w dół


 




''Gdybym za młodu nie chciała zostać Królową Piękności, siedziałabym na ich miejscu. Teraz sterczę tu, upokorzona i przegrana. Tylko że już nie ma odwrotu.''



Więc Countery sama zaczyna bić cicho brawo nowej Królowej Piękności miasta Galion i udawać, że wszystko jest - jak zawsze - perfekcyjne.









*koniec wspomnienia*







Natomiast teraz jest inaczej niż w przypadku Konkursu Piękności w Galion. Mam już całe dwadzieścia cztery lata, od roku przygotowuję się tylko na ten Konkurs - Miss America. Największa i najgłośniejsza impreza dla mnie, oceniając nas nawet same sławy. Nina Davuluri czyli ciemnowłosa Miss America dwa tysiące trzynaście. Cindy Crawford, sławna modelka i aktorka w jednym. Dopełnienie tego składu to Ryan Seacrest, prezenter telewizyjny i radiowy.



Cała trójka patrzy na mnie nieco chłodno, zauważam, że szczególną uwagę Nina zwraca na mój brzuch. Jej jest idealnie płaski jak blat stołu. Natomiast mój prezentuje się nieco gorzej - wydaje się wręcz zapadnięty po bokach, co ukazuje lekkie oznaki głodzenia się. Zdaję sobie sprawę z tego, że takie malutkie drobnostki mogą mnie przekreślić, więc mam ochotę wrzasnąć z wściekłości, ale zamiast tego nadal się obracam, aby zwrócili większą uwagę na moje zgrabne uda. Mama zawsze mówi, że one są największym plusem mojej figury, więc może mi się uda.



Kiedy padają słowa, że ''Oto przed Wami była Countery McKenzi! Bardzo dziękujemy, Countery'', kłaniam się głęboko z najśliczniejszym uśmiechem na jaki mnie było stać, a następnie idę kołysząc mocno biodrami za kulisy. Kiedy tam docieram, przestaję być dumnie wyprostowana, wzdycham i cieszę się, że teraz ktoś inny będzie stał przed tymi ludźmi, a nie ja. Przyzwyczaiłam się, że inni mnie oceniają, ale Nina wręcz piorunowała wzrokiem mój brzuszek, więc stanie tam sprawiało, iż prawie zaczęłam się pocić. Wtedy natomiast mogłabym równie dobrze zejść ze sceny i iść oraz zjeść coś w jakimś fast-foodzie.




Krzywię się na samą myśl o kalorycznym jedzeniu. Nie po się tyle poświęcałam, aby teraz przytyć!










*wspomnienie*





- Nie chcę już jeść - oświadcza Countrey McKenzi, odsuwając od siebie talerz z prawie nietkniętą sałatką.



W pomieszczeniu przybywa jedynie jeszcze jej matka, siedzi na przeciwko niej i unosi wysoką brwi, ale nie odpowiada - dalej spożywa powoli sałatę, zieloną i pyszną. Wkłada ją do swoich ust srebrnym sztućcem i dopiero kiedy wymieli ją już na wszystkie sposoby i połknie, patrzy na Coun. Oczy matki Countrey są niezwykle bystre o wyblakłym kolorze nieba, tuż przy kącikach widnieją delikatne zmarszczki zwane kurzymi łapkami. Mimo to jest piękna; ma klasyczne rysy, jasną cerę oraz wąskie usta. Czoło duże i rozumne, włosy jasne jak kłosy zboża zebrane w eleganckiego koka. Countey patrzy na nią przez chwilę z lekką zazdrością, bo choć jest ładniejsza od swojej mamy, ta nigdy nie musiała używać samoopalacza ani ćwiczyć przez parę godzin śpiew. Nigdy nie musiała się męczyć.



- Dasz radę porządnie ćwiczyć choreografię? - pyta matka z dokładną dykcją, a po chwili znowu je kawałek sałatki.



Coun kiwa energicznie głową i odpowiada szybko, a może nawet zbyt szybko:



- Dam, dam. - Jej matka po dłuższej chwili, która dla Countrey jest wieczności, macha lekko lewą ręką, w której trzyma nóż. To znak dla dziewczyny, że może odejść od stołu i czyni to natychmiast.



Małą McKenzi, bo zaledwie piętnastoletnią, boli głowa; dziwnie się czuje na własnych kończynach; w brzuchu pojawia się stresujące kłucie głodu. Mimo wszystko wychodzi z jadalni niczym najprawdziwsza dama, ale kiedy tylko znika z oczu matki, prawie zgina się w pół. Zmęczenie i brak pożywienia dają o sobie znać, ale Coun i tak idzie powoli po schodach krzywiąc się z bólu. Potem trafia jak przez mgłę do łazienki. Pomieszczenie jest duże, bardzo dobrze oświetlone i pachnie tam słodkimi aromatami kadzidełek stojących na półeczce przy ogromnej wannie. Countrey jednak nie przejmuje się niczym - opiera ręce na umywalce i wzdycha głęboko, a jej stopy ubrane jedynie w stópki ślizgają się na błękitnych kafelkach nawet gdy stoi.



Przyszła Miss Ohio unosi głowę i wpatruje się zmęczonym wzrokiem w szklaną taflę. Widzi swoje gęstą czuprynę, bez trądzikową cerę i pełne usta pomalowane szminką Rouge Channel odcień Orchidé. Ale wydaje jej się, że to nie ona patrzy na nią w lutrze, tylko jakaś inna dziewczyna. Bo ta pani ze zwierciadła wyglądała ładnie i porządnie, a Coun się tak nie czuje. 



Wie jednak jak temu zaradzić.



Powoli podchodzi do przymkniętych drzwi łazienki i zamyka je na klucz, szykując się psychicznie na to, co zaraz zrobi. Kiedy znowu podchodzi do toaletki z umywalką, jest już całkowicie spokojna oraz zdecydowana. Za chwilę będzie kolejny Konkurs Piękności, a ona nie mieści się w swoją wieczorową sukienkę w rozmiarze trzydzieści dwa. Musi schudnąć, jej mama też tak twierdzi. Do tego pani McKenzi zdaje sobie sprawę z tego, co wyprawia jej córka - mała nie spożywała nic od dwóch dni, a zazwyczaj z nią je posiłki. Na pewno domyśla się, że Countery coś kombinuje. Smutne natomiast jest to, że pomiędzy wiedzą a próbą powstrzymania kogoś dzieli przepaść.





Jaśniejsze włosy, małe piersi
TV mówi: większe jest lepsze
South Beach, bez cukru
Vogue mówi: chudsze jest lepsze






Countery zdejmuje z ozdobnego talerzyka leżącego na toaletce wacik kosmetyczny i odkręca kran. Moczy dokładnie skrawek do demakijażu, a kiedy cały przesiąkł już wodą, kładzie go na płaską powierzchnię mebla i gasi strumień lodowatego napoju. Wszystko to robi z doskonałą precyzją i zaskakującą pewnością siebie. To widocznie niepierwszy raz.



Potem bierze znowu do swoich zadbanych rąk wacik i gniecie go wykonując kulkę. Teraz najtrudniejsza część - myśli, wkładając sobie go do ust i szybko połykając. W pierwszej sekundzie się krztusi, gdyż powierzchnia wacika mimo zmienionego kształtu i tak jest spora, ale zaraz potem połyka go. Przez chwilę oddycha ciężko, czuje mocne drapanie w gardle i niesmak w buzi. Znowu odkręca wodę oraz nabiera trochę jej na ręce i pije. Potem mruga załzawionymi przez zakrztuszenie się oczami. Jedyny plus to taki, że przestała być tak masakrycznie głodna. Oszukała własny organizm, znowu udało jej się!




Tylko dlaczego tak potwornie się czuje nie tylko fizycznie, ale też psychicznie...?








*koniec wspomnienia*






Wgapiam się w lustro taka jak przed laty, kiedy testowałam ''dietę wacikową''. 

Była skuteczna, ale później miałam strasznie łamliwe paznokcie, no i bóle brzucha, więc przestałam jej używać. W przeciwieństwie do tej dziewczyny odbijające się w tafli, która stoi na przeciwko... Jak jej tam? Cassidy? Chyba tak, Cassidy, Miss Stanu Wirginii. Biedaczysko, nie wie, że lepiej pozginać wacik, żeby łatwiej połknąć. Hmm, chyba nie ją nie uświadomię. Niech się pomęczy, wyszła lepiej w bikini na scenie ode mnie.




Rozsmarowuję na ustach szminkę Rouge Channel odcień Orchidé - to totalnie mój kolor - i udaję, że nie widzę moich przeciwniczek. Przeciwniczek, które biją się o szczotkę do włosów; przeciwniczek, które testują beznadziejne diety; przeciwniczek, które szlochają, bo założyły złe buty i mają całe zakrwawione nogi; przeciwniczek, które tak jak ja poprawiają makijaż.




Wiecie co? Ja i te kobiety z trybun, które obserwowałam, gdy przegrałam przed laty, jesteśmy jednak do siebie bardzo podobne. Wszystkie ignorujemy cienie świata Konkursów Piękności i skupiamy się, aby widzieć tylko piękno.




Nieświadome tego, że w tym wszystkim to właśnie piękno boli nas najbardziej.






Piękno boli, ukazujemy w świetle wszystko co najgorsze
Perfekcja jest chorobą ludzkości
Piękno boli, ukazujemy w świetle wszystko co najgorsze
Próbujemy coś naprawić, ale nie możesz naprawić tego, czego nie widzisz
To jest dusza, która potrzebuje operacji



Fielga Trujdza Blog - jeszcze raz przypomnienie o tym linku :')

6 komentarzy:

  1. Świetna praca. Temat smutny, znany i niestety przykry. Jak ja nie lubię takich sytuacji, jak mi jest zawsze szkoda takich osób. I ta nie moc, ta bezradność na to co się dzieje. Ja to tak odbieram i szkoda mi takich osób :/
    Więcej jednocześciówek :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Kurczę...Nienawidzę tych kobiet, co robią te diety i wgl...Dla mnie to straszliwie głupie :/
    Dlateg właśnie współczuję bohaterce. Bycie królową piękności...NIEEEEE!
    ~Wikkusia

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja również współczuję. Choć na ten temat wiem mało, nigdy mnie nie interesował to i tak... kurcze, to jest jak uzależnienie. śmiertelne. Przykro, że niektórzy tego nie dostrzegają ;/

    OdpowiedzUsuń
  4. To było... sama nie wiem. Wzruszające? Chyba mogę to tak określić. Podoba mi się to, że nie skupiłaś się na samym konkursie, ale raczej na tym, co te dziewczyny robią, by osiągnąć swój cel. Dieta wacikowa? Nigdy nie słyszałam i wręcz mnie tym przeraziłaś.
    Naprawdę świetne.
    Dańka

    OdpowiedzUsuń
  5. Och, to... Wstrząsające. Właściwie nie wiem, jak to skomentować, ale muszę przyznać, wyszło ci świetnie to opko, Carmel. Idealnie pokazałaś, jak to jest za kulisami takiego konkursu. Nienawidzę takich konkursów piękności! >.< Współczuję wszystkim, którzy mają taką przykrą sytuację, ja Countrey. Pozdrawiam.
    ~Shameeka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sorki, miałam napisać "jak Countrey", a nie "ja". :/

      Usuń