Jednoczęściówka napisana już trochę czasu temu, jeśli mam być całkowicie szczera, i choć nie jest na najwyższym poziomie, myślę, że wyszła spoko.
Teraz zajmuję się pewnym ''mhroczniejszym'' opkiem (czytaj: niby strasznym, z zabójstwami i chorobami psychicznymi; if you know what I mean)
Dedykuję ją wszystkim, którzy ją przeczytają i skomentują ;)
Kawałki piosenki wzięte z ''Pretty Hurts'' Beyoncé.
Całuski carmel
PS. TUTAJ - jeśli ktoś jeszcze nie został przeze mnie zaatakowany tym linkiem, zapraszam! :)
Mama powiedziała jesteś piękną dziewczynką
To co masz w głowie, nie ma znaczenia
Uczesz włosy, popraw uśmiech
Tylko to co masz na sobie ma znaczenie
To co masz w głowie, nie ma znaczenia
Uczesz włosy, popraw uśmiech
Tylko to co masz na sobie ma znaczenie
Odchylam głowę
delikatnie na lewo, tak aby luźno spięte loki słodko przechyliły się w
stronę moich ust, które wyginam teraz w idealnie wyćwiczony uśmiech. Tak
długo widywałam się z nim przed lustrem, że wiem nawet, jak wygląda
moja twarz, kiedy przyklejam go sobie do ust. Wargi mam wtedy
uwydatnione, ich kąciki znajdują się na tej samej wysokości, pokazuję
równe, przednie trzonowce, a do tego marszczę lekko nos. ''Uroczy uśmieszek prawdziwej gwiazdy,, - Tak
mówią o nim, że niby promienny i piękny, ale jak dla mnie przypominam
wtedy mopsa. Mimo to, nic nie mówię. Po co mam sobie zdzierać gardło,
zaprzeczać, skoro i tak oni wszyscy wiedzą swoje? No właśnie.
Wyciągam prawą
rękę, układam ją w coś przypominającego kształtem łódkę - może gondolę? -
i macham nią powoli niczym Królowa Anglii. Choć wydaje mi się, że Wasza
najwyższa Wysokość nie prezentuje swojego ciała w skąpym,
perłoworóżowym bikini, przypominającym sznureczki. Istnieje jednak
możliwość, że się mylę, gdyż nie jestem nawet pewna, kto jest obecną
Królową Anglii. Elżbieta która...? Lub nie, równie dobrze tron już mógł
przejąć któryś z jej synów, bo chyba takie posiadała potomstwo. Nie
wiem, nie oglądam telewizji, nie mam na to czasu.
''Ale na paradowanie w strojach kąpielowych to ma czas'' - Zapewne
tak sobie myślicie, uśmiechając się złośliwie. Normalnie
pogratulowałabym wam kąśliwych uwag, ale obecnie jestem zbyt
zdenerwowana. Dłonie mi się pocą, nogi drżą i... Boże Boże Boże mam
nadzieję, że tego nie widać. Jeśli tak, sędziowie mnie wykreślą z
możliwości wygrania konkursu już teraz, a to będzie oznaczało
zmarnowanie kilku ostatnich tygodni na lekcje śpiewu, chodzenie trzy
razy w tygodniu do kosmetyczki i fryzjera oraz samoopalacza i diety cud.
Wszystko stracone.
Próbuję
odetchnąć, delikatnie, aby nie zobaczyli, że moje piersi wznoszą się
nagle do góry. Jestem przecież Countery McKenzi, Miss Piękności Stanu
Ohio!
Tylko sztuczne uśmiechy i odmowa mogą zaprowadzić cię tak daleko
Wtedy przestajesz, gdy twoje sztuczne oblicze zostawia cię w ciemności
Zostałaś z potłuczonymi lustrami i odłamkami pięknej przeszłości
Wtedy przestajesz, gdy twoje sztuczne oblicze zostawia cię w ciemności
Zostałaś z potłuczonymi lustrami i odłamkami pięknej przeszłości
Wygram to. Muszę, przecież zawsze wygrywam. No, prawie zawsze...
*wspomnienie*
Na wielkiej
scenie otoczonej rzędami trybun stoją trzy kobiety, każda z nich jest
piękna i wykrzywia się w równie urokliwy grymas, która ma oczarować
sędziów oraz publiczność. Zresztą, co tu dużo mówić, panie z widowni
piorunują je wzrokiem pełnym zazdrości. Chcą być takie jak one; wysokie,
szczupłe, długonogie z błyszczącymi włosami i śnieżnobiałymi
uśmiechami. Chodzące niczym modelki po wybiegu w drogich sukniach,
bogate i podziwiane przez mężczyzn. Każda z pań z trybun, każda, ze
złością myśli: ,,Gdybym ja urodziła się taka ładna...''
Natomiast dziewczęta na scenie nadal trzymają fason, ale wewnątrz, wręcz krzyczą z niecierpliwości. Kto wygrał? Kto? Ja czy ta obok mnie? Powiedźcie!
Wiedzą, że jeśli zwycięży ich ''koleżanka'', nie będą mogły rozpłakać
się, ale podejdą do niej i pogratulują jej z najbardziej sztucznym
wyszczerzem na świecie. Tak trzeba, ćwiczyły to miliard razy.
Identycznie
jak trzeba wyćwiczyć doskonały uśmiech. Identycznie jak trzeba
sprawdzać makijaż tysiąc razy przed występem. Identycznie jak trzeba
psuć swoim rywalkom fryzury, podbierać im najpotrzebniejsze kosmetyki.
Identycznie jak trzeba usuwać każdą niedoskonałość.
''Oglądając
"T&T" musimy być przygotowani na krzyk dziecka poddawanego
bolesnemu zabiegowi regulacji brwi gorącym woskiem. Jak powiedziała w
zza kulisowym wywiadzie matka, mała ma traumę, ponieważ kosmetyczka,
podczas podobnego zabiegu kilka tygodni wcześniej, zdarła wosk wraz z
jej skórą.
- Zagoi się. Uroda nie odgrywa roli w wyborach małych miss, ale nie bez
powodu nazywają się one wyborami piękności - mówiła w rozmowie matka
dziewczynki.''
Fragment prawdziwego artykułu
Identycznie jak
trzeba starać się seksownie poruszać na swoich patyczkowatych nogach.
Identycznie jak trzeba siedzieć po nocach ćwicząc intensywnie, aby
zgubić tłuszcz, którego wcale już nie miały. Identycznie jak trzeba
odmawiać sobie ulubionego jedzenia na rzecz nasączonego wacika.
Identycznie jak trzeba ćwiczyć swój talent przez wiele dni, co
doprowadzało do wycieńczenia.
'' (...) Inna zatroskana mama podawała swojej siedmioletniej córce
napój pobudzający - oczywiście po to, by córka lepiej wypadła przez
komisją. W końcu pokaz poprzedzony był wielogodzinnymi, wyczerpującymi
przygotowaniami układu i choreografii.''
Fragment prawdziwego artykułu
Jeśli chcesz wygrać, musisz to robić. - Myśli
Countery, przytulając wysoką blondynkę - Sophie Lolensis - która
wygrała Konkurs Piękności miasta Galion. Mimo że zdaniem Countrey
rozgrywka była nie fair. Przecież tak się starała, zaśpiewała
najlepiej... Czemu to Sophie ma na głowie koronę, a nie ona? Czemu?
Panna McKenzi
chce wrzasnąć na całe gardło z powodu frustracji, ale może jedynie we
własnym umyśle życzyć Sophie dosłownego połamania nóg. Szmata na to
zasługuje, pewnie z kimś się przespała, aby zdobyć laury.
Następnie
Countrey patrzy na klaskająco uprzejmie widownie z wyćwiczonym
uśmiechem. Nie widzi żadnej znajomej twarzy, lecz zupełnie nie jest tym
zaskoczona. Jej rodzice pewnie wyszli od razu po ogłoszeniu, że Coun nie
wygrała, więc tylko wpatruje się w obce, pyzate buzie.
Szczególnie
przypatruje się kobietom - nie takim pięknym jak ona, jednak ubranym w
wygodne stroje, ze średnio starannym makijażem i nieco rozczochranymi
kudłami - i rzuca im spojrzenie.
Spojrzenie pełne zazdrości.
Tylko kolejna scena, widowisko oddalającego się bólu
Tym razem zdobędę koronę
Bez upadku, w dół, w dół
Bez upadku, w dół, w dół
''Gdybym
za młodu nie chciała zostać Królową Piękności, siedziałabym na ich
miejscu. Teraz sterczę tu, upokorzona i przegrana. Tylko że już nie ma
odwrotu.''
Więc Countery
sama zaczyna bić cicho brawo nowej Królowej Piękności miasta Galion i
udawać, że wszystko jest - jak zawsze - perfekcyjne.
*koniec wspomnienia*
Natomiast
teraz jest inaczej niż w przypadku Konkursu Piękności w Galion. Mam już
całe dwadzieścia cztery lata, od roku przygotowuję się tylko na ten
Konkurs - Miss America. Największa i najgłośniejsza impreza dla mnie,
oceniając nas nawet same sławy. Nina Davuluri czyli ciemnowłosa Miss
America dwa tysiące trzynaście. Cindy Crawford, sławna modelka i aktorka
w jednym. Dopełnienie tego składu to Ryan Seacrest, prezenter
telewizyjny i radiowy.
Cała
trójka patrzy na mnie nieco chłodno, zauważam, że szczególną uwagę Nina
zwraca na mój brzuch. Jej jest idealnie płaski jak blat stołu.
Natomiast mój prezentuje się nieco gorzej - wydaje się wręcz zapadnięty
po bokach, co ukazuje lekkie oznaki głodzenia się. Zdaję sobie sprawę z
tego, że takie malutkie drobnostki mogą mnie przekreślić, więc mam
ochotę wrzasnąć z wściekłości, ale zamiast tego nadal się obracam, aby
zwrócili większą uwagę na moje zgrabne uda. Mama zawsze mówi, że one są
największym plusem mojej figury, więc może mi się uda.
Kiedy
padają słowa, że ''Oto przed Wami była Countery McKenzi! Bardzo
dziękujemy, Countery'', kłaniam się głęboko z najśliczniejszym uśmiechem
na jaki mnie było stać, a następnie idę kołysząc mocno biodrami za
kulisy. Kiedy tam docieram, przestaję być dumnie wyprostowana, wzdycham i
cieszę się, że teraz ktoś inny będzie stał przed tymi ludźmi, a nie ja.
Przyzwyczaiłam się, że inni mnie oceniają, ale Nina wręcz piorunowała
wzrokiem mój brzuszek, więc stanie tam sprawiało, iż prawie zaczęłam się
pocić. Wtedy natomiast mogłabym równie dobrze zejść ze sceny i iść oraz
zjeść coś w jakimś fast-foodzie.
Krzywię się na samą myśl o kalorycznym jedzeniu. Nie po się tyle poświęcałam, aby teraz przytyć!
*wspomnienie*
- Nie chcę już jeść - oświadcza Countrey McKenzi, odsuwając od siebie talerz z prawie nietkniętą sałatką.
W
pomieszczeniu przybywa jedynie jeszcze jej matka, siedzi na przeciwko
niej i unosi wysoką brwi, ale nie odpowiada - dalej spożywa powoli
sałatę, zieloną i pyszną. Wkłada ją do swoich ust srebrnym sztućcem i
dopiero kiedy wymieli ją już na wszystkie sposoby i połknie, patrzy na
Coun. Oczy matki Countrey są niezwykle bystre o wyblakłym kolorze nieba,
tuż przy kącikach widnieją delikatne zmarszczki zwane kurzymi łapkami.
Mimo to jest piękna; ma klasyczne rysy, jasną cerę oraz wąskie usta.
Czoło duże i rozumne, włosy jasne jak kłosy zboża zebrane w eleganckiego
koka. Countey patrzy na nią przez chwilę z lekką zazdrością, bo choć
jest ładniejsza od swojej mamy, ta nigdy nie musiała używać samoopalacza
ani ćwiczyć przez parę godzin śpiew. Nigdy nie musiała się męczyć.
- Dasz radę porządnie ćwiczyć choreografię? - pyta matka z dokładną dykcją, a po chwili znowu je kawałek sałatki.
Coun kiwa energicznie głową i odpowiada szybko, a może nawet zbyt szybko:
-
Dam, dam. - Jej matka po dłuższej chwili, która dla Countrey jest
wieczności, macha lekko lewą ręką, w której trzyma nóż. To znak dla
dziewczyny, że może odejść od stołu i czyni to natychmiast.
Małą
McKenzi, bo zaledwie piętnastoletnią, boli głowa; dziwnie się czuje na
własnych kończynach; w brzuchu pojawia się stresujące kłucie głodu. Mimo
wszystko wychodzi z jadalni niczym najprawdziwsza dama, ale kiedy tylko
znika z oczu matki, prawie zgina się w pół. Zmęczenie i brak pożywienia
dają o sobie znać, ale Coun i tak idzie powoli po schodach krzywiąc się
z bólu. Potem trafia jak przez mgłę do łazienki. Pomieszczenie jest
duże, bardzo dobrze oświetlone i pachnie tam słodkimi aromatami
kadzidełek stojących na półeczce przy ogromnej wannie. Countrey jednak
nie przejmuje się niczym - opiera ręce na umywalce i wzdycha głęboko, a
jej stopy ubrane jedynie w stópki ślizgają się na błękitnych kafelkach
nawet gdy stoi.
Przyszła
Miss Ohio unosi głowę i wpatruje się zmęczonym wzrokiem w szklaną
taflę. Widzi swoje gęstą czuprynę, bez trądzikową cerę i pełne usta
pomalowane szminką Rouge Channel odcień Orchidé. Ale wydaje jej się, że
to nie ona patrzy na nią w lutrze, tylko jakaś inna dziewczyna. Bo ta
pani ze zwierciadła wyglądała ładnie i porządnie, a Coun się tak nie
czuje.
Wie jednak jak temu zaradzić.
Powoli
podchodzi do przymkniętych drzwi łazienki i zamyka je na klucz,
szykując się psychicznie na to, co zaraz zrobi. Kiedy znowu podchodzi do
toaletki z umywalką, jest już całkowicie spokojna oraz zdecydowana. Za
chwilę będzie kolejny Konkurs Piękności, a ona nie mieści się w swoją
wieczorową sukienkę w rozmiarze trzydzieści dwa. Musi schudnąć, jej mama
też tak twierdzi. Do tego pani McKenzi zdaje sobie sprawę z tego, co
wyprawia jej córka - mała nie spożywała nic od dwóch dni, a zazwyczaj z
nią je posiłki. Na pewno domyśla się, że Countery coś kombinuje. Smutne
natomiast jest to, że pomiędzy wiedzą a próbą powstrzymania kogoś dzieli
przepaść.
Jaśniejsze włosy, małe piersi
TV mówi: większe jest lepsze
South Beach, bez cukru
Vogue mówi: chudsze jest lepsze
TV mówi: większe jest lepsze
South Beach, bez cukru
Vogue mówi: chudsze jest lepsze
Countery
zdejmuje z ozdobnego talerzyka leżącego na toaletce wacik kosmetyczny i
odkręca kran. Moczy dokładnie skrawek do demakijażu, a kiedy cały
przesiąkł już wodą, kładzie go na płaską powierzchnię mebla i gasi
strumień lodowatego napoju. Wszystko to robi z doskonałą precyzją i
zaskakującą pewnością siebie. To widocznie niepierwszy raz.
Potem bierze znowu do swoich zadbanych rąk wacik i gniecie go wykonując kulkę. Teraz najtrudniejsza część
- myśli, wkładając sobie go do ust i szybko połykając. W pierwszej
sekundzie się krztusi, gdyż powierzchnia wacika mimo zmienionego
kształtu i tak jest spora, ale zaraz potem połyka go. Przez chwilę
oddycha ciężko, czuje mocne drapanie w gardle i niesmak w buzi. Znowu
odkręca wodę oraz nabiera trochę jej na ręce i pije. Potem mruga
załzawionymi przez zakrztuszenie się oczami. Jedyny plus to taki, że
przestała być tak masakrycznie głodna. Oszukała własny organizm, znowu
udało jej się!
Tylko dlaczego tak potwornie się czuje nie tylko fizycznie, ale też psychicznie...?
*koniec wspomnienia*
Wgapiam
się w lustro taka jak przed laty, kiedy testowałam ''dietę wacikową''.
Była skuteczna, ale później miałam strasznie łamliwe paznokcie, no i bóle brzucha, więc przestałam jej używać. W przeciwieństwie do tej dziewczyny odbijające się w tafli, która stoi na przeciwko... Jak jej tam? Cassidy? Chyba tak, Cassidy, Miss Stanu Wirginii. Biedaczysko, nie wie, że lepiej pozginać wacik, żeby łatwiej połknąć. Hmm, chyba nie ją nie uświadomię. Niech się pomęczy, wyszła lepiej w bikini na scenie ode mnie.
Była skuteczna, ale później miałam strasznie łamliwe paznokcie, no i bóle brzucha, więc przestałam jej używać. W przeciwieństwie do tej dziewczyny odbijające się w tafli, która stoi na przeciwko... Jak jej tam? Cassidy? Chyba tak, Cassidy, Miss Stanu Wirginii. Biedaczysko, nie wie, że lepiej pozginać wacik, żeby łatwiej połknąć. Hmm, chyba nie ją nie uświadomię. Niech się pomęczy, wyszła lepiej w bikini na scenie ode mnie.
Rozsmarowuję
na ustach szminkę Rouge Channel odcień Orchidé - to totalnie mój kolor -
i udaję, że nie widzę moich przeciwniczek. Przeciwniczek, które biją
się o szczotkę do włosów; przeciwniczek, które testują beznadziejne
diety; przeciwniczek, które szlochają, bo założyły złe buty i mają całe
zakrwawione nogi; przeciwniczek, które tak jak ja poprawiają makijaż.
Wiecie
co? Ja i te kobiety z trybun, które obserwowałam, gdy przegrałam przed
laty, jesteśmy jednak do siebie bardzo podobne. Wszystkie ignorujemy
cienie świata Konkursów Piękności i skupiamy się, aby widzieć tylko
piękno.
Nieświadome tego, że w tym wszystkim to właśnie piękno boli nas najbardziej.
Piękno boli, ukazujemy w świetle wszystko co najgorsze
Perfekcja jest chorobą ludzkości
Piękno boli, ukazujemy w świetle wszystko co najgorsze
Próbujemy coś naprawić, ale nie możesz naprawić tego, czego nie widzisz
To jest dusza, która potrzebuje operacji
Perfekcja jest chorobą ludzkości
Piękno boli, ukazujemy w świetle wszystko co najgorsze
Próbujemy coś naprawić, ale nie możesz naprawić tego, czego nie widzisz
To jest dusza, która potrzebuje operacji
Fielga Trujdza Blog - jeszcze raz przypomnienie o tym linku :') |
Świetna praca. Temat smutny, znany i niestety przykry. Jak ja nie lubię takich sytuacji, jak mi jest zawsze szkoda takich osób. I ta nie moc, ta bezradność na to co się dzieje. Ja to tak odbieram i szkoda mi takich osób :/
OdpowiedzUsuńWięcej jednocześciówek :)
Kurczę...Nienawidzę tych kobiet, co robią te diety i wgl...Dla mnie to straszliwie głupie :/
OdpowiedzUsuńDlateg właśnie współczuję bohaterce. Bycie królową piękności...NIEEEEE!
~Wikkusia
Ja również współczuję. Choć na ten temat wiem mało, nigdy mnie nie interesował to i tak... kurcze, to jest jak uzależnienie. śmiertelne. Przykro, że niektórzy tego nie dostrzegają ;/
OdpowiedzUsuńTo było... sama nie wiem. Wzruszające? Chyba mogę to tak określić. Podoba mi się to, że nie skupiłaś się na samym konkursie, ale raczej na tym, co te dziewczyny robią, by osiągnąć swój cel. Dieta wacikowa? Nigdy nie słyszałam i wręcz mnie tym przeraziłaś.
OdpowiedzUsuńNaprawdę świetne.
Dańka
Och, to... Wstrząsające. Właściwie nie wiem, jak to skomentować, ale muszę przyznać, wyszło ci świetnie to opko, Carmel. Idealnie pokazałaś, jak to jest za kulisami takiego konkursu. Nienawidzę takich konkursów piękności! >.< Współczuję wszystkim, którzy mają taką przykrą sytuację, ja Countrey. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń~Shameeka
Sorki, miałam napisać "jak Countrey", a nie "ja". :/
Usuń