środa, 7 września 2016

Wakacje z o.o. (7) cz.2

ROWLLENS VII

Cała ta narada, była niezwykle inspirująca. Pomijając fakt, że wpadłam tam spóźniona, bo nawet nie wiedziałam, że to coś miało mieć miejsce. Oczywiście- Milos wspominał o tym na wczorajszym  losowaniu. Ale przepraszam, jasnowidzem nie jestem. Nikt nie podał mi dokładnej godziny, miejsca i daty tego. No dobra, może i podali gdzie, i że po śniadaniu. Ale co jakbym to śniadanie jadła godzinę? Mogliby być bardziej precyzyjni i robić mi wyrzuty jakbym się wtedy spóźniła.
Bo spóźniłabym się.

Wakacje z o.o. (7) cz.1


ESMERALDA VII

Okay, to nie był najbardziej wymarzony scenariusz, jaki mógłby mieć miejsce. Ale, hej, mogłoby być dużo gorzej.
W pierwszej chwili, kiedy Vicky wyciągnęła moją rękę w górę, pomyślałam „o ja pierdolę”. Wiem, niezwykle głęboka reakcja, ale tylko na to mogłam się w tamtym momencie zdobyć. Bo za cholerę nie spodziewałabym się, że sprawy zajdą w tym kierunku. Potem zdecydowanie ochłonęłam, ale widząc, jak Victoria przejmuje się moją reakcją, uznałam, że nie będę jej wyjaśniać sytuacji i udawałam, że naprawdę byłam wściekła. Warto było, w decydującym momencie wyglądała jak zastraszony hipopotam.
I wszystko byłoby w porządku, gdyby nie Nicolas Ackerman i jego cholerny wzrok.
Kiedy odchodziłam od Vicky i Thomasa, zostawiając ich sam na sam (modląc się, żeby się zupełnie przypadkiem nie pozabijali), zaczęłam zmierzać w kierunku mojego przyjaciela, stojącego niedaleko sceny. I nie wiedziałam, czy się bać, czy też może... bać.

Wakacje z o.o. (6) cz.2


VICTORIA VI

Z twarzą pełną satysfakcji wyciągnęłam rękę Esmeral do góry, a drugą dłonią pokazałam na nią.
- Patrzcie, mamy nawet drugą ochotniczkę!
Połowa trybun ryknęła śmiechem, co nadało temu wszystkiemu owy „komiczny” wygląd. Ja w tym jednak nic śmiesznego nie widziałam. Ja po prostu nie mogłam pozwolić, by ten blondas tak najzwyczajniej w świecie mi czegoś zabraniał! A to, że przy okazji ponabijałam się z niego jego kosztem, to już inna bajka. Nie można też zapomnieć o tym, że wszyscy się śmiali z moich słów i wpatrywali się we mnie z uwagą i zainteresowaniem. Cóż… Stwierdzenie, że mi się ta sytuacja nie podobała, byłoby kłamstwem.

Wakacje z o.o. (6) cz.1


ESMERALDA VI


- Czy u was naprawdę takie bitwy na żarcie są często?
- To zależy od nastrojów, dnia i amplitudy temperatury – wytłumaczył mi z przekąsem Nicolas, ze spokojem odbijając do mnie piłkę.
- I nikt nie ma do was o to pretensji? – odebrałam ją dołem, po czym podbiłam ją sobie w górę i przebiłam. Nie wymierzyłam za dokładnie, bo piłka otarła się o siatkę, przez chwilę się na niej zatrzymując i nagle zlatując na drugą stronę. Nick nie zdążył się po nią rzucić.
- To była świnia – oznajmił naburmuszony, podnosząc kulę z ziemi i serwując. – Ale ty jesteś konserwatywna.
- Nie konserwatywna, po prostu żal mi pracy tych osób z kuchni – odparłam z wyrzutem, odbijając. Od półtorej godziny bolały nas ręce od trzymania ich prawie wciąż w górze, do tego słońce niemiłosiernie świeciło, a piasek nagrzewał się, boleśnie wbijając się w moje bose stopy.

Wakacje z o.o. (5) cz.2


Uwaga! Chciałabym zaznaczyć jedną sprawę, dotyczącą tego i innych rozdziałów. 
W Wakacjach z o.o. nie ma postaci, które brały udział w Fielgiej, ale czasem zostawiłyśmy sceny, gdzie te osoby brały udział. I to nie jest tak, że osobę np. Dais (postać już nie będąca częścią tego opowiadania) zastąpiłyśmy nową, Amandą, jak akurat zdarzyło się w tym rozdziale. Amanda jest córką Afrodyty i leci na Thomasa, ale jest inna niż Dais, bardzo inna. Nie będzie to tylko zmienione imię, ale też charakter, dana postać bierze udział w innych scenach, a w starych, gdzie została podstawiona i tak zachowuje się inaczej. Dlatego proszę nie traktujcie tych postaci jak zamienniki starych. Oni są bez powiązania ze starymi, po prostu jako 'wolni' czasem zostali użyci do zapełnienia dziur w treści.

VICTORIA V

- Słyszałam wiele zabawnych historii, ale ta przebiła wszystkie- warknęła Amy, nakładając sobie na talerz fragment śniadania swojego brata, Johnny’ego. Ten westchnął cicho i udał, że tego nie widzi.- No proszę, mordeczki! Przecież ja nie lunatykuję.

Wakacje z o.o. (5) cz.1

 ESMERALDA V

W Obozie podobno obowiązywała jakaś reguła, że powinno się wstawać na śniadanie. Ilość wrażeń jednak pochłonęła mnie jednak tak bardzo, że zaspałam... tyle, że na obiad. To nie była moja wina, łóżko było wygodne! Jedynym mankamentem było to, że nie miałam zamiaru cała zwichrzona i potargana iść na ten posiłek, więc uznałam, że się wykąpię.
I właśnie w tym momencie, według relacji Nicka, istoty boskie, panujące nad kuchnią, obraziły się i odmówiły wydawania posiłków.
- To się naprawdę zdarza – tłumaczył mi ze spokojem, kiedy ja wcinałam przeterminowany jogurcik z cholernymi, zaschłymi płatkami. – Ale rzadko. No ale patrz na pozytywy, wczoraj kolacja była dobra!
- Wypiłam szklankę wody, Nicolas.
- Ale moja była dobra.
- Zjadłeś spaghetti, nie da się zrobić niedobrego spaghetti!

Wakacje z ograniczoną odpowiedzialnością (4) cz.2

VICTORIA IV

Obudziłam się leżąc twarzą w stercie wypchanych pierzem poszewek, które były cholernie wygodne..
- Mamo, jesteś boska- wymruczałam bardziej do siebie, bo i tak mama by mnie nie usłyszała.
Ojej, jak miło, mama zmieniła mi pościel na świeżą i pachnącą… O nieee… muszę wstać do szkoły, pomyślałam jęcząc i przekręcając się na plecy, nadal z zamkniętymi oczami, zasłaniając twarz jedną z poduszek. Coś chropowatego przesunęło się po mojej twarzy i zapachniało ogniskiem. Zignorowałam to, ziewając sennie. Moim większym zmartwieniem było wstanie i pójście go tej cholernej szkoły. Jak ja nie lubię tej katowni, dobrze, że wczoraj ją spali…
I wtedy przypomniałam sobie wszystko, co wydarzyło się wczoraj. 

czwartek, 23 czerwca 2016

Mów mi Nelly 2 (1) {KONIEC}


Kochani, wiem, miałam napisać oddzielny post na podziękowania, ale po dłużsych rozmyślaniach uznałam, że to bez sensu.Dlatego też chciałabym Wam serdecznie podziękować za dosłownie wszystko. 

  


Za komentarze, które bardzo często sprawiały, że nie mogłam przestać się uśmiechać.
Za pochwały, które do dziś rozpierają moją dumę.
Za uwagi, które ukazywały mi, jak jeszcze wiele muszę się nauczyć, aby dojść do perfekcji.

Zresztą, musiałabym chyba pisać jeszcze z tysiąc lat i jeden dzień, żeby móc porównać się do jakiegoś cenionego pisarza. Obecnie jestem przy najprawdziwszych literatach jak nastolatka rysująca anime przy Da Vinci. Staram się, ale czeka mnie jeszcze długa droga. Niestety ta tutaj skończyła się... Oficjalnie zatem wstawiam swój ostatni prawdziwy post na Sbp. Nie umiem jednak (jeszcze!) przewidywać przyszłości, więc kto wie? Może za rok, może za pół roku, a może za dwa dni jeszcze napiszę do Was. Jakąś ważną notkę, zmieniającą-wasze-życie informację. Nie będzie już to jednak opowiadanie.

Czy to znaczy, że rzucam pisanie? Co to to nie. Będę publikowała dalej swoje opka, w tym Nelly, na Wattpadzie (MÓJ WATTPAD). Dlatego wszystkich zainteresowanych moją dalszą twórczością zapraszam tam :)

Całuski, 
Carmel 




Wszystkie małe dzieci
już od dawna śpią
A ja im opowiadam
Koszmary które śnią

Śmierć wplata w warkoczyki
Czerwone od krwi wstążeczki
śpij laleczko moja mała
śpij córeczko śpij


środa, 4 maja 2016

Fielga Trujdza(4) cz. 1

Kochani!
Przepraszamy za taką dłuuugą przerwę. Piper miała egzaminy, tak tak, ona jest nie winna. Teraz to ja zawaliłam sprawę. Przyznaję bez bicia- nie pisałam przez miesiąc, bo w szkole, w życiu prywatnym, w domu działo się za dużo. Nie, nie działo się źle. po prostu było intensywnie, więc nie miałam głowy do pisania. No, a że Piper wróciła, to czas na Fielga Trujdze/Wakacje z o.o.
Uwaga. Igram z życiem, bo teraz kolej Piperka na rozdział. Ale, że ten mały gnom mi zniknął, a jest już czwarty dzień maja... wstawiam rozdział i idę się chować przed nią. oby nie miała mi tego za złe. Cóż, jesteśmy na etapie, gdzie nasze części się nie pokrywają, dopiero pod koniec, gdy Rowllens przyjedzie do obozu padnie informacja, że Nicolas i Es są już na miejscu od paru godzin.
Co w tym rozdziale nowego?
Z fabuły nic, ale jestem zadowolona z poprawek. Dodałam chyba lepsze rozmówki Rowllens i Thomasa, jestem zadowolona z ich relacji. I kiedy pojawia się Amy, ona i Thomas nie są dla siebie anonimowi (rozmawiają o postaciach Wam już znanych- Charlesie, Oscarze, Jenny- gdy pisałam to pierwszy raz nie miałam szczerze pojęcia, że będzie istniał jakiś Charles). Teraz, gdy sama już poznałam te postaci i wymyśliłam im sposób na życie mogę w pełni oddawać obozowe znajomości. Cóż, możliwe że przesadziłam w drugą stronę, ale jestem zbyt oczarowana wizją tych wszystkich nastolatków wracających do OH na wakacje, do swoich przyjaciół, nie-przyjaciół, rodzeństwa i znajomych, że aż się sama uśmiecham.
Tak więc ten rozdział mogę polecić.
Wasza Ann ((:

ROWLLENS IV


Obudziłam się leżąc twarzą w stercie wypchanych pierzem poszewek, które były cholernie wygodne..
- Mamo, jesteś boska- wymruczałam bardziej do siebie, bo i tak mama by mnie nie usłyszała.
Ojej, jak miło, mama zmieniła mi pościel na świeżą i pachnącą… O nieee… muszę wstać do szkoły, pomyślałam jęcząc i przekręcając się na plecy, nadal z zamkniętymi oczami, zasłaniając twarz jedną z poduszek. Coś chropowatego przesunęło się po mojej twarzy i coś zapachniało ogniskiem. Zignorowałam to, ziewając sennie. Moim większym zmartwieniem było wstanie i pójście go tej cholernej szkoły. Jak ja nie lubię tej katowni, dobrze, że wczoraj ją spali…
I wtedy przypomniałam sobie wszystko, co wydarzyło się wczoraj.

środa, 20 kwietnia 2016

Mów mi Nelly (Epilog)


Kochani!

Jak już wiecie, wkrótce Sbp zostanie na swój sposób zamknięte. Dziewczyny z tego powodu stworzyły własnego bloga, ja natomiast uznałam, że najwygodniej obecnie będzie mi na Wattpadzie. Także jeśli ktoś dalej będzie zainteresowany moją twórczością, zapraszam:





 Nie znaczy to jednak, że już Was opuszczam ;) Teraz zajmę się pewną miniaturką (chociaż może podzielę na kilka części, bo znając mnie wyjdzie mi kilkanaście stron, jeszcze się zobaczy). Dlatego bardzo możliwe, że kilka moich następnych opowiadań również pojawi się nie tylko na Wattpadzie, ale także tutaj, jednak nic nie jest w stu procentach pewne. Jestem natomiast przekonana, że przyszykuję dla Was wkrótce osobny post od podziękowań, bo naprawdę tylko w takim dam radę napisać wszystko, co chcę Wam powiedzieć napisać.

 Nie będę Was jednak dłużej zadręczała (no dobrze, zrobię to znowu pod koniec postu, ale ciii!), tak więc... Oto ostatnia część ,,Mów mi Nelly''! :)

Całuski Carmel

PS. Zawsze się spóźniała, a tu proszę - opowiadanie pojawiło się przed majem ;)




30.12.2012



Droga Gracie,

Piszę ten list z polecenia psychologa
Bardzo tęsknię
Ciągle myślę o Tobie i Nelly

niedziela, 10 kwietnia 2016

Koniec (Piper i Ann)


Nasza przygoda z prowadzeniem tego bloga dobiega powoli końca. Ja i Piper chcemy Wam już teraz podziękować, pożegnać się i powiedzieć, jak to będzie dalej.
To  półtora roku to była niesamowita przygoda. Ale niestety- oto najbardziej tandetne i prawdziwe zdanie- nic nie trwa wiecznie.

Kiedyś zawsze pojawi się koniec.



Bardzo ważne!

Kochani, przykro nam to pisać, ale musimy to ogłosić. 


TEN BLOG SIĘ KOŃCZY.





czwartek, 7 kwietnia 2016

Fielga Trujdza(3) cz. 2

Słoneczka moja kochane.
Mało poprawiałam, głównie ulepszałam. Mam nadzieję, że i tutaj reakcje Rowllens będą do przyjęcia, nie zmienię waszego zdania o niej, czy Thomasie. Osobiście, pisząc to, zakręciła mi się łezka w oku. Ach, początki tej znajomości... a dodatkowo, będąc autorką, znam jej rozwój już do końca końca. ((;
Dawno nie było imiennych dedykacji. I chyba i tym razem ich nie będzie, bo to ostatni rozdział przed przerwą na testy Piperka. Przesyłam buziaki Wam Wszystkim. Kocham Was, dajecie mi/nam motywację i dzięki temu moja pasja sprawia mi jeszcze więcej przyjemności. 
Wasza Ann

VICTORIA III

- Zatrzymaj samochód.
- Rowllens, daj spokój. Już zaraz dojeżdżamy- odrzekł Thomas wywracając oczami i ruchem głowy poprawiając sobie widoczność, bo czarne włosy opadały mu miejscami na czoło, tworząc coś w rodzaju grzywki, ale takiej o wiele za długiej.- Zostało nam… jakieś trzy godzinki.
Spodziewałam się takiej reakcji, więc przybrawszy obojętny wyraz twarzy spojrzałam znudzona w szybę przed sobą. Jednocześnie chwyciłam za hamulec ręczny i pociągnęłam go w górę. Zachowałam kamienną twarz, zadarłam dumnie głowę do góry i zacisnęłam usta, niewzruszona na to, że coś w aucie szczęknęło i możliwe, że zepsuło, kiedy pojazd z chorobliwym zgrzytnięciem zaczął zwalniać. Poważnie- w tamtej chwili jedynie myślałam, jak bardzo potrafię być zdesperowana oraz, że normalnie byłoby mi szkoda rozwalać drogiego samochodu. Teraz? Teraz miałam ochotę śmiać się, że go niszczę, a potem drzeć się i uciekać.
Cholera, co emocje robią z ludzkim umysłem.

piątek, 1 kwietnia 2016

Fielga Trujdza (3) cz. 1

Żelki! 
Od razu przepraszam za to, że się opóźniło dodanie rozdziału. Chciałam, ale cały czas mam kolorowy zawrót głowy w szkole. Dosłownie. W właśnie w związku z tym musimy Was przeprosić, ogromnie- głównie to moja wina, bo po prostu w kwietniu mam testy gimnazjalne... i muszę się przyłożyć, żeby to wszystko w miarę sensownie pozdawać. Dlatego, z wielką przykrością, zawieszamy FT na miesiąc (na kwiecień, ewentualnie może się przedłużyć do początku maja, ale nie dłużej). Strasznie Was przepraszam, ale to siła wyższa- na pewno po egzaminach będę miała więcej czasu, żeby się blogiem zajmować, bo może nauczyciele coś odpuszczą... zobaczymy. 
Przed zawieszeniem- od razu dodam, że będzie to niedziela- dodam 3 rozdział FT, część Ann :)
Jeszcze raz bardzo Was przepraszam, postaramy się to wynagradzać w jakiś sposób ;)
A teraz zapraszam do czytania :D
Wasza Pipes

Nigdy, nigdy, ale to przenigdy nie spodziewałabym się, że będę goniona przez chore na ADHD przerośnięte kaczki. Przysięgam, prędzej bym stawiała na różowe byki.
- O cholera, Nick, co to kurde jest?!
Chłopak odwrócił się gwałtownie i wciągnął z sykiem powietrze.
- Gazu, gazu, gazu! – Chwycił mnie za rękę i pociągnął, zaczynając biec.
Nie miałam za dużo opcji - mogłam albo posłuchać Nicolasa, który będzie mi to wypominać do końca życia, że go posłuchałam, albo odmówić… i wtedy też będzie mi to wypominał do końca życia. W grę wchodziło jeszcze modlenie się, żeby mnie ktoś tam na górze przemienił w, powiedzmy, dmuchawca. Tak, to też było jakieś wyjście. I słowo „jakieś” nie zostało użyte przypadkowo.

poniedziałek, 21 marca 2016

Fielga Trujdza (2) cz.2

Mordeczki!
Przepraszam, że dopiero dziś. Ale nie miałam komputera, a wszystkim zajmuje się Pipes, zaś ja nie miałam jak jej pomóc, bo cały weekend siedziałam do północy na festiwalu filmowym- uroki szefostwa :)
Mam nadzieję, że rozdział się spodoba ;)
Ann

W całej szkole wył alarm.
Wył, wył, wył i wył, a ja chciałam wyć razem z nim, byleby się wyłączył. Pozwolił odpocząć, przestać umierać ze stresu i może opadłaby ta histeryczno-dramatyczna atmosfera, w której traci się z emocji głowę.
A poza tym, od kiedy w szkołach jest alarm, a nie konkretna długość i ilość dzwonka?
Wszędzie było pełno dymu, a z sufitu co jakiś czas sypał się tynk. Zaczęłam kasłać, jednak w końcu udało mi się ponieść z ziemi. Na szczęście zdążyłam uciec wystarczająco daleko, bo kiedy się odwróciłam, zobaczyłam, że paręnaście metrów dalej, z korytarza nie zostało dużo więcej niż wielka sterta zwalonego w jedno miejsce gruzu.
Wszystko wyglądało jak sceneria z filmów. Kawałki ścian, jakieś pręty, cegły, biały pył i dym w powietrzu. Brakowało syren radiowozu i strażaków. Zamiast nich byłam ja, leżąca jak długa na ziemi. Nie miałam w tamtej chwili głowy ani siły, żeby się podnieść. Racjonalne myślenie znikło, pojawiło się nerwowe łomotanie serca w uszach i panika.

sobota, 19 marca 2016

Mów mi Nelly (5)

Z góry dziękuję za wszystkie komentarze :) Pamiętajcie, jeszcze Epilog!
Całuski carmel



- Gdzie ty nas prowadzisz? Przecież główne schody są w przeciwną stronę.

- Oto chodzi. Ona zawsze wolała boczne przejścia, więc...

- Grace, zachowujesz się jakbyś dokładnie wiedziała... Wszystko. To lekko...

- Przerażające?

- Tak trochę... Tak.
- Dobra. Posłuchaj mnie, Johnny, musimy... Chwila, Johnny? Johnny! Do jasnej anielki, Johnny, gdzie jesteś?! To nie jest zabawne! Johnny! W tej chwili wychodź z tej swojej kryjówki, albo cię ukatrupię! Johnny, no! Błagam cię, odezwij się!

- Przykro mi, Grace, ale on ci nie odpowie.

piątek, 11 marca 2016

Fielga Trujdza (2) cz.1

Robaczki :3 
Kolejny, nieco poprawiony rozdział. Nie ma jakiś ogromnych zmian, oczywiście jakieś niuanse czy detale mogą zostać dodane, zabrane, zmienione... Mimo wszystko cieszę się, że FT wróciła :)
Ogromnie dziękuję za Wasze wszystkie komentarze! 
Miłego czytania, 
Wasza Pipes ;*


- Ja pierdzielę, kogo oni biorą do tej policji?!
Tak. Właśnie o mały włos nie zostałam stratowana przez policyjny radiowóz. Cholera, tak trudno wziąć w swoje szeregi bardziej kompetentnych ludzi? No? Aż tak ciężko?
Jeszcze jabłko straciłam. Bo jadłam, idąc, patrzę się w lewo i kurde jasne- akurat musiał na mnie jechać samochód. Policyjny samochód. Gratuluję. No to pierwsza reakcja- ręce w górę, nogi za pas i lecę, bo mogę, przed siebie.
Dopiero potem jak Lisa mnie zapytała, gdzie mam mój owoc, popukałam się w czoło i popełniłam mentalne samobójstwo.

czwartek, 3 marca 2016

Fielga Trujdza(1) cz.2

To niesamowite uczucie pisać do was z tego miejsca po tak długiej przerwie. Serio. Stęskniłam się za tymi długimi, niepotrzebnymi i pomijanymi przez wszystkich wstępami C; (moja siostra, która stoi nade mnę własnie potwierdziła, że ona tego nigdy nie czyta; a ja ci potworze dedyki dawałam <ha, uwierzyła [ha obraziła się *muszę uważać bo mi kompa zabierze; ja mam szlaban, jestem na jej lapku{cholera, przeczytała to}*]>).
Oto pierwsza Rowllens. Brakowało mi tej dziewczyny, wam mam nadzieję, że też (moja siostra własnie mnie wyśmiała i oznajmiła, że ona tęskniła u mnie tylko za Chrisem; dzięki gnomie).
Mam nadzieję, że to przeczytacie. Nie ukrywam, że popraw jest dużo. Już teraz dość zmieniłam akcję, nie bardzo, ale zmieniłam- dialogi i niektóre wydarzenia toczą się inaczej- nie są inne, ale mają inny przebieg.
Miłego czytania.
Dedykacja, z okazji dzisiejszego dnia pisarzy, dla wszystkich- tych co mają blogi, co piszą w zeszycie, do szuflady, albo chociaż chcieliby i próbują. Miśki, ściskam serdecznie.
(dedykacja dla mojej siostry, bo zagroziła, że zabierze mi komputer; pozdrawiajcie ją, bo ja swojego kompa nie odzyskam do czerwca, więc reszta Rowllens leży w rekach Piper, która ma niepoprawiony tekst moich rozdziałów, i mojej siostry, która ma magiczne pudełeczko mocy zwane laptopem)
Wasza Ann 

ROWLLENS I

Ubrana w obcisły czarny podkoszulek, workowaty sweter i luźne czarne szorty, z klasą i donośnym hukiem uderzyłam czołem o ławkę.
Cholera.

piątek, 26 lutego 2016

Fielga Trujdza (1) cz.1

Żelki!
Tak! Oto pierwsza, poprawiona, odnowiona Fielga Trujdza :D
Ogromnie Was przepraszam, ale siła wyższa- jakiś czas temu mojego laptopa szlag trafił, po raz drugi już. Nie mam pojęcia dlaczego, chyba jakiś feralny model. W każdym razie byliśmy w separacji ponad dwa tygodnie i nie miałam po prostu możliwości w jakikolwiek sposób pracować.
Obiecujemy, ze będziemy starały się dodawać szybko nowe rozdziały, mniej więcej regularnie. Niestety 3 gimnazjum zobowiązuje, teraz czekają mnie naprawdę ciężkie dwa miesiące. Mimo wszystko nie traćmy nadziei, zrobimy wszystko, co w naszej mocy, żeby Was ani FT nie zaniedbać ;) 
I wiecie co? Strasznie się za Wami stęskniłam. Naprawdę.
Premierowa część jest dedykowana każdemu naszemu Czytelnikowi, bez wyjątku. Tym, że jesteście, dajecie Nam ogromnego kopa motywacji. Dziękujemy Wam :)
Wasza Pipes ;*



Nigdy więcej energetyków na dobranoc. Przysięgam, nigdy więcej nie sięgnę po energetyki o jedenastej wieczorem. Nigdy.
Bo rano miałam trening. I treningi są w porządku, zwłaszcza z panem Clous. Na treningach się nie usypia.
Zresztą, nawet jakby się chciało- dziewczyny nie mogą. Od sir Kartofla wzroku nie można oderwać, a niby toto nawet przystojne nie jest. Ano, może twarz nie, ale ciało- mój Boże, jakiegoś cholernego bożka, który zabłądził w dużym mieście! Wiecie- szerokie bary, wąziutkie biodra, młody, z rozbudowaną klatą i zgrabnym...

sobota, 9 stycznia 2016

Nie wiedziała - Walburga Black


 

 Napisałam to pod wpływem chwili. W porównaniu do moich innych prac nie jest to długie opowiadanie i początek może, cóż, 'trochę zwodzić', o czym to właściwie jest, ale mam nadzieję, że Wam się spodoba. 

Jednorazowo i krótko o Walburdze Black, inne spojrzenie na tą postać. Moja wersja wydarzeń, jak naprawdę mogło wyglądać jej życie.

Całuski Carmel

PS. Dedykuję to mojej starszej siostrze - kiedy jesteś chora, jesteś irytująca. Kiedy jesteś chora i to ja Cię zaraziłam, naprawdę wkurzasz. A kiedy jesteś chora i to ja Cię zaraziłam i musisz uczyć się historii, zaczynam rozważać, czy mamy w domu knebel. True.

  



Grimmauld Place 12, 20.12.1959



Moja matka nie miała serca (...) Tylko nienawiść utrzymywała ją przy życiu


Grimmauld Place wyglądało w tym roku wyjątkowo świątecznie. W każdym oknie, nawet za ozdobnymi firankami, można było dostrzec blask świec oraz lampek choinkowym. Gdyby ktoś ustał na środku ulicy i nasłuchiwał dokładnie, mógłby dosłyszeć radosne śmiechy dzieci i pierwsze śpiewanie kolęd. Każdy nieznajomy ze złym humorem stojąc na tej ulicy choćby przez chwilę, rozpogodziłby się, znowu czując aurę zbliżających się Świąt. Chyba, że byłby on czarodziejem i jakimś cudem, dostrzegłby pewien dom zazwyczaj schroniony przed wzrokiem ciekawskich. Wyróżniałby się on na tle budynków - ciemny, bez żadnych ozdób, no, może z jedną, jeśli nazwałoby się kobietę stojącą w oknie ozdobą domu.