Ostatnia część tego.. czegoś. Mam nadzieję, że Was nie zawiodłam tym opkiem. Ono nigdy nie miało być smutne, z dramatycznym i pełnym współczucia zakończeniem. Ja chciałam tylko wyróżnić inność i własne 'ja', pokazać, że się opłaca.
Chciałam podziękować, że tyle osób to przeczytało, jeszcze więcej skomentowało i w sumie... w sumie cieszę się, że napisaliście coś szczerego, coś od siebie.
I tak- ja, Ann, żegnam się z Wami aż do... do końca kwietnia. Egzaminy. A ja, nieuk i leser muszę choć trochę się pouczyć. Więc kochani- będę tęsknić c':
Z ogłoszeń parafialnych... Na Blogu FT są nowe postaci, a ja zmieniłam gifa do karty Victorii. Tamten mi nie pasował ;') FT już 10.04 i to będzie przerwa na jakiś czas od tego opka... oczywiście będą pojawiały się inne c;
Z dedykacją dla mojej Amandy,
Wasza Ann ;D
Wendy
wchodzi do klasy, w której jest cisza. Może dlatego, że to pierwsza lekcja,
wszyscy jeszcze nie wybudzili się ze snu. A może dlatego, że na ławkach siedzą
już Amanda z Janet, a na jej widok zamierają w połowie zdania.
-
Witaj kochana klas…- zaczyna Wendy, ale sama sobie przerywa, machnięciem ręki.
Nikt
jej nie odpowiada, a ona siada w ostatniej ławce, gdzie się przesiadła, z
powodu alergii na rozmowy tak rozbieżne tematycznie, jakie prowadzą jej dwie,
ulubione przyjaciółeczki:
faceci, ubrania, kaloryfery facetów, inni ludzie i ich wygląd lub zachowania,
ewentualnie modne filmy oraz aktorzy (faceci oczywiście).